wtorek, 5 kwietnia 2011
Jeszcze nie opadł mój zachwyt nad Grey Knightami, po lekturze ostatniego White Dwarfa a tu proszę już zajawka Tomb Kings. O ile stylistykę i wykończenie Grey Knightów łykam bez mrugnięcia okiem tak przy nowej odsłonie Tomb Kings muszę popijać.
Sephucharla Knights fajne i nawet bardzo, czy ich objawienie spowoduje odejście Ushabti? szkoda by była.
Necrosphinx, boski jest lecz głupawo się nazywa.
Warsphinx juz nie taki fajny, ciekawy ludek w detalach rewelacja, dodatki świetne ale jakiś taki mało dynamiczny. Szkieletory w obsadzie trochę dodają mu życia.
Tomb Guard, świetni! Poza tą nieszczęsną trąbą, zawsze mnie to niezmiennie bawi od lat. Ożywieńcy zagrzewający do boju przy pomocy instrumentów dętych, dość pary w starych płucach? Gongi, talerze, może jakieś gnaty do postukiwania ale nie puzon!
Kontrowersja na koniec, Necropolis Knight, co to ma do cholery być?? Rozumiem jakieś kobry ale piloci? chyba przesada, nie są źle wydłubani tego się nie czepiam ale ich obecność jakoś do mnie nie przemawia... Link do fotek...
Labels: Games Workshop, Tomb Kings, Warhammer