sobota, 17 września 2016
W ramach wstępu link o co w tym chodzi...
Pytanie na dziś: "Twój ulubiony schemat kolorystyczny armii lub ulubione kolory farb?"
  Moim ulubionym kolorem jest Enchanted Blue rozjaśniany Lightning Bolt Blue. Malowałem tym schematem Squaty 22 lata temu. Koniec bom zryty po Boltowym evencie. Dobrze było albo i lepiej raport i fotki, jutro albo kiedyś tam na BA-banzai.blogspot.com
Labels: Bolt Action, wspominki, wyzwanie 30 dniowe, zajawka
piątek, 16 września 2016
W ramach wstępu link o co w tym chodzi...
Pytanie na dziś: "Ulubiona taktyka, czyli atak czy obrona?"
  Taktyka podczas gry zależy od specyfiki armii i sytuacji na stole. Niektóre armie są stworzone do obrony innymi po prostu najlepiej jest grzać do walki wręcz by w krótkim przełamującym ataku wykończyć przeciwnika. Grając Krasnoludami ciężko było szaleć z manewrami i obchodzić przeciwnika z boku. Armia zdecydowanie ustawiona na ostrzeliwanie wroga, "poczekajmy aż podejdą po co się męczyć łażeniem". Squaty też wolą przywalić z lascannona niż machać powerswordem. Sytuacja gdy grałem Orkami w Wh40k, była zaiste odwrotna, Waaagh!!! i po kłopocie, dolecą i zmasakrują albo zginą próbując. Tau było kompromisem pomiędzy ostrzeliwaniem z daleka i doskoku, jump jety robiły swoje a walką w zwarciu Krootami. Japońcami w Bolcie, lubię rozstrzygnąć starcie jedną dobrą szarżą Banzai! Do następnego...
Labels: Bolt Action, głębokie przemyślenia na temat taktyki, Orkowie, squaty, tau, Wh40k
czwartek, 15 września 2016
W ramach wstępu link o co w tym chodzi...
Pytanie na dziś: "Najmniejszy model jaki pomalowałeś lub którym dowodziłeś?"
  Dziś minimalka czyli najmniejszy model. Myślę i myślę i by było fair to muszę przyznać że nic mniejszego niż ludki do Epica nie malowałem. Zrobiłem nawet jakąś konwersję, tzn przekleiłem powerfista z prawej na lewą. Mniejsze jedynie było oko z ziarnka maku które wkleiłem jakiemuś zombiakowi, pusty oczodół był za straszny a chciałem trochę ożywić model. Najmniejsze jednak co miałem to były pojazdy z Micro Armoura do MainPanzera. Wierzyć się nie chce jaki to ma detal. Czołg długości 10mm, który ma plecione liny, haki, linie podziału blach itp. mam gdzieś dobrze schowane w którymś pudełku z jajka niespodzianki parę sztuk, czasem przy okazji odkurzania na nie się nadziewam. Niestety nie malowałem (szkoda mi było to zepsuć) ani nie grałem w Main Panzera (czy inne 1:300 gry GHQ) Podejmowałem próby wydrukowania w 3D ludków w skali 1:600, powinny mieć 2.6mm wysokości, niestety to co przyszło z druku wyglądało jak kanciaste ziarenka piasku.
Labels: drobnica, Epic, GHQ, wyzwanie 30 dniowe
środa, 14 września 2016
W ramach wstępu link o co w tym chodzi...
Pytanie na dziś: "Ulubiony rodzaj pola bitwy, element terenu lub makieta?"
 Ciekawe pytanie warto się kiedyś nad tematem użycia terenów i makiet w grach bitewnych pochylić i napisać coś więcej i od serca, ale nie teraz bo kończę chatę holenderską na weekendową imprezę, jeszcze został chlewik (resztki jakieś do wykończenia detale) i caaaały most 53cm długi i 12 szeroki (o taki, a jak kryptoreklama). Wracając do tematu, mam swój ulubiony teren jest to kawał makiety, jakby górka z ruiną fabryki. Zrobiłem ją z kumplem podczas improwizowanej sesji, z najlepszych na świecie styropianowych ramek wypełniających kiedyś pudełka z metalami GW, drutu, wiatraka wyrwanego z kompa, jakichś krzywych kabli, piachu i kilograma wikolu. Znalazłem nawet jakąś szczerbatą fotkę z pogrywki a AT-43, gdzie występowała w roli głównego blokera LoS. Do następnego...
Labels: At-43, tereny, wyzwanie 30 dniowe
wtorek, 13 września 2016
W ramach wstępu link o co w tym chodzi...
Pytanie na dziś: "Największa porażka w grze bitewnej lub niepowodzenie modelarskie?"
  Myślę że spektakularnych porażek w bitewniakach miałem tyle co i spektakularnych zwycięstw, parę, ale szczegółów nie pamiętam, wyparłem i tyle. Co do klęski modelarskiej, to zaraz ją zaliczę, jeśli nie usiądę do wykańczania terenów na weekendowego Bolta i Warlord Games Day. Dziękuję za uwagę i spadam dłubać...
Labels: do roboty!, wyzwanie 30 dniowe
poniedziałek, 12 września 2016
W ramach wstępu link o co w tym chodzi...
Pytanie na dziś: "Sytuacja, której nigdy nie zapomnisz, a która przytrafiła się podczas bitwy lub w trakcie malowania?"
  Jest parę takich akcji których nie zapomnę. 2ed wh40k, Squaty vs Eldary i cholerna Jain Zar. Wyskakuje to to zza krzaka rzuca tym swoim pokracznym bumerangiem w stronę oddziału Squatów i ech,pięć główek spada na glebę... Lucky Shot, fuk :-/
Bitwa Squaty vs Ultramarines, jest remis, mój ostatni rzut, dostrzegam że na linii ognia przed Rapier Laser Destroyerem stoi Marneus Calgar, NIKT nawet taki heros nie powinien stawać przed Rapierem i Squatami ciągnącymi za jego spust. Marneus skończył jako marna kupka popiołu. Lucky Shot! :D
Do następnego wpisu...
Labels: squaty, ultramarines, wh40k 2ed, wspominki, wyzwanie 30 dniowe
niedziela, 11 września 2016
W ramach wstępu link o co w tym chodzi...
Pytanie na dziś: "Twoja ulubiona muzyka do grania lub malowania?"
Muzyka to moje paliwo, bez niej nie działam, muzyka mnie nastraja i inspiruje...
 W czasach RPG (przełom lat 80tych i 90tych) najczęściej słuchaliśmy podczas sesji Dead Can Dance. Odkrycia tej grupy dokonaliśmy za sprawą wydanej u nas składankowej płyty z 4AD były na niej kawałki Cocteau Twins, Dead Can Dance, Bauhausu, Clan of Xymox i cholera wie co jeszcze. Na sesje trafiały jakieś dziwne folki z kaset kupowanych na stolikach, Kwartet Jorgi, wczesna Antonina Krzysztoń (poważnie!), J.M. Jarre`a tego to jak leciało bo zawsze był świetny. Kumpel był miłośnikiem psychodelii, nie wiem skąd ale miał sporo Einstürzende Neubauten. Trafiało się coś z soundtracków, Enya i Clannad, ci ostatni oczywiście za sprawą muzyki z Robin Hooda, która przykleiła folk do fantasy. Ja eksperymentowałem z metalem. Przynosiłem którąś z pierwszych płyt Protectora i w ogóle próbowałem wprowadzić ciężkie nuty na gry ale ani King Diamond, (ciężki jak cholera, nie?) Iron Maiden, czy Metallica nie trafiały w gusta. Jakaś muzyka na sesjach zawsze była, ale nie przywiązywaliśmy do niej aż takiej uwagi.
 W czasach Warhammerów, od 1994 roku każdy miał już wyrobione gusta ale muzyka na bitwach była raczej mocna. Część kumpli preferowała metal, część muzykę średniowiecza z Carminą Buraną na czele, tą prawdziwą a nie oklepanym Orffem. Co bardziej epickie kawałki Manowara, (nazwa jakoś dobrze się kojarzyła) pasowały do epickich szarż kawalerii Chaosu, a tłem do Wh40k naturalnie stał się Bolt Thrower. Z czasem pojawiało się Astral Projection z całym bagażem psy i goa trance`u. Cóż za piękne czasy!
Muzyce w Warhammerze poświęciłem kiedyś osobnego posta.
Labels: Muzyka, wspominki, wyzwanie 30 dniowe