środa, 2 grudnia 2009
Szablony dotarły lecz nie obyło się bez zawirowań. Po pierwsze muszą być jak najprostsze. Z wersji pierwotnej wypadły wszystkie detale w rękawicach, linia podziału w głowie byka, iskierki na kowadle. To rzeczy do poprawienia pędzlem. Ploter dobija do granic możliwości. Następny szablon, który planuje to wariacje orkowe, jest szansa, że przy prymitywniejszych symbolach nic się nie pozadziera.
No dobra jak tego używać. Metody są dwie, maska albo szablon. Wybrałem szablon. Maska ma sens gdy zaczynamy model od podkladu. Na tym etapie sensownej jest użyć szablonu.
Dygresja:Ostatnio używam mokrej palety. Przekonałem się do tego wynalazku ostatecznie. Jako ramki użyłem plastykowej wkładki z Ptasiego Mleczka. Poza przyjemnością wyżerania słodyczy, dostajemy doskonałą podkładkę. Trzy wygodne przegródki farba się nie zlewa. Papierowe ręczniki przycięte na wymiar. Na wierzch papier do pieczenia. Rozrobioną farbę można trzymać żywą ponad dwa tygodnie! Oczywiście po malowaniu paletka ląduje w zamrażarce...
Wycinam z folii odpowiedni szablon. Głowa została na papierku przyda się na później na maskę albo po prostu jako naklejka. Umieszczam szablon.
Naklejam po obu stronach szablony i maskuje całość papierowa taśma malarską. Taka taśma ma dość silny klej i może zerwać farbę, by go osłabić naklejam ja kilkukrotnie na parapet. Teraz dwa celne psiki i byk jest metalowy. Gdy farba podeschnie delikatnie zdejmujemy szablon. Jeśli zrobimy to ostrożnie będzie się nadawał do ponownego użycia. Niestety jeden porwałem zdejmując. Kilka fotek na koniec.
Labels: efekty modelarskie, szablony
3 Comments:
Subscribe to:
Komentarze do posta (Atom)
Nie bardzo wiem tylko skąd ta głowa byka, ale moja wiedza o Squatach ogranicza się do faktu że byli i zniknęli, może minimalnie co do ich zdolności bojowych, oraz do baaaardzo ogólnych założeń.
Czy może przypadkiem nie kusi cię sklecenie jakiegoś w miarę kompletnego kodeksu do Squatów?