czwartek, 21 maja 2009
W dwudziestym, jakby nie bylo, jubileuszowym już numerze Rebel Times - sieciowego biuletynu Rebela poświęconego grom planszowym, odnalazłem recenzje Warhammera 40000. Pisemko, regularnie dostarcza lepszych czy gorszych omówień różnych gier. Tym razem niejaki Finn, dokonał wiwisekcji pudełkowej podstawki do Wh40k Ved czyli 'Assault on the Black Reach'. Jako, że to gazetka dla 'plaszowkowiczow' opis gry jest poniekąd kierowany do nich, przez co mi osobiście nie przypadł do gustu.
Dygresja Nie lubię szufladkowania, i zazwyczaj tego nie robię, graczy na gatunki. Lecz ludzie sami się pchają i dzielą na typy, grupy, rodziny i rzędy. Chwilami aż się prosi o jakiegoś 'graczowego' Linneusza. Jako że rozróżniamy gracze w plaszówki a jest to podgatunek miłośników gier logicznych, ale inny niż gracze w historyczne strategie i inny też niż gracze w szachy, którzy nigdy o sobie nie powiedzą, że są graczami plaszowymi. Podobnie jak namiętni brydżyści nie określą się nigdy w podgatunku karcianek. Miłośnik ludków markowanych przez GW mogą podzieli się dodatkowo na graczy w systemy i w końcu patrząc z góry na tych co grają w Warhammera Fantasy Battle`a, z dumą powie 'Ja gram w Wh40k!'. Tamci zaś plwają i lekce sobie ważą 'nowe pokolenie' Lotrowców. Pozostaje jeszcze otwartą kwestia podziałów na graczy wg przynależności gier do różnych firm...
zamotane
Warto byłoby zaznaczyć, że zasady są po polsku. Na to możemy przymknąć oko bo fotki przy opisie ukazują angielską edycje. NIe podoba mi się pisanie o 'wciąganiu jak bagno' i cenach co zamiast przekonywać, do zakupu odstrasza.
Ciężko porównywać Wh40k do gier planszowych, to inny poziom abstrakcji. Grę planszową dostajemy jako skończony zamknięty produkt, mało która ma dodatki. To co dla hobbystów jest najlepsze 'planszowkomaniaka' odpędzi, no bo który z nich będzie chciał się 'babrać' w malowanie, sklejanie i całe to modelarstwo. Gra to gra a do sklejania to są plastykowe samoloty. Z tego tez względu nie do końca zasadne, wydaje mi się, opisywanie hobbystycznej, kolekcjonerskiej gry bitewnej w piśmie poświęconym planszówkom.
Koniec przemyśleń na szybko...
Labels: Games Workshop, przemyślenia, Wh40k
Bitewniaki to nie planszówki, i sam pomysł recenzowania ich przez speców od planszówek jest niezłym absurdem.
Pal licho, że Rebel sprzedaje w zasadzie wszystko co można - ale skoro ichni biuletyn jest skoncentrowany na planszówkach, to niech nie recenzuje bitewniaka. Nie mówię o pisaniu czegoś w stylu "haczyka" do wciągania nowych graczy do bitewniaków - to inna sprawa.
Pozdrawiam
Wh40k i WFB to zupełnie inna gałąź hobby, niż gry planszowe. Trafia też do innej grupy docelowej. Planszówki są skierowane do ludzi w średnim wieku, którzy chcą w coś zagrać, a nie mają dość czasu na to aby armię skleić, pomalować, dopieścić i zagrać. Nie mówię o wchłonięciu zasad, ale zwykłym czasie rozgrywki. Aby czerpać maksymalną przyjemność i satysfakcję z gier GW trzeba im poświęcić najpierw około 100 godzin (sklejanie, konwertowanie, malowanie figurek, przygotowanie makiety, rozumienie reguł). Mało kogo w wieku 25 lat lub więcej na to stać, mało kto wykaże się takim zapałem i samozaparciem.
Gra planszowa to wydatek rzędu 150-250 złotych. Wszystko dostajemy gotowe, reguły możemy przeczytać i zrozumieć w drodze z pracy do domu i z powrotem. Inwestycja ez porównania mniejsza, można rzecz zabawa-instant.
Racja, są osoby które bawią się i w jedną rzecz, i w drugą, ale stanowią one mały procent ludzi związanych z hobby. Trzeba specyficznego sposobu myślenia, zdolności i wytrwałości oraz sporo wolnego czasu. Jeśli już, to ów artykuł był kierowany do nich, szkopuł w tym, że wh40k znają oni od dawien dawna.
Tekst jest raczej zwykłym zapychaczem stron, nie ma siły nośnej, która "połączyłaby" rożne odłamy graczy. Bardziej pasowałby opis AT-43 czy Monsterapocalypse lub innej gry, któa wprowadza do zabawy modele firmowo malowane.
Ale zgadzam sie ze nie mozna szufladkowac w jednym worku obu tych rozrywek.
Przypadki jakie znam to
#1 gram w bitewniaki bo moge i lubie
#2 gram w bitewniaki od swieta, z braku czasu, na wypadek "glodu" stosuje planszowki
#3 gram w planszowki, nigdy nie mialem czasu/kasy na bitewniaki, choc doceniam jakosc i zlozonosc rozgrywki - od wielkiego swieta zdarza sie zagrac pozyczona armia
#4 gram tylko w planszowki, bitewniakow nie dotykam, lista powodow jest dluga
Kazda z grup dokonala swiadomego wyboru.
a nie oszukujmy sie 90% ludzi do ktorych adresowany jest ten biuletyn nie zauwazy roznicy miedzy bitewniakiem a planszowka
Czy Jungle Speed czy inna imprezowa to planszówka?
Więc podstawkę do 40 tez można zaliczyć do tego grona.
Bawić się możesz tym co masz w pudle - nic nie sklejasz jedynie składasz.
Granice miedzy odmianami gier się zacierają. Battlelore - planszówkowy bitewniak. Tak jak wszystkie gry planszowo - figurkowo - kolekcjonerskie czerpiące inspirację z Magica.
Podziały były, są i będą. Zawsze jest tak, że moje hobby jest lepsze od Twojego.
"Planszówki - phi to dla idiotów bo ja mam FIGURKI i za każdym razem inną planszę. I w ogóle...""Bo MOJA ARMIA....",itd itp. Ile razy słyszało się takie teksty na turniejach czy "przyjacielskich pogawędkach"
Krytykujemy to czego nie znamy.
"Bitewniaki to nie planszówki, i sam pomysł recenzowania ich przez speców od planszówek jest niezłym absurdem. "Czy ja wiem, po prostu świeższe i inne spojrzenie. My jesteśmy wypaczeni.
Pamiętam jak jeszcze w Księgarni "u Izy" były figurki. Wtedy to było drogie i elitarne", a planszówki w pewnym momencie zniknęły z rynku i zostały zdegradowane do roli "gier dla dzieci". Teraz? Idziesz i praktycznie w 2-3 miesiące możesz mieć armię. Gier planszowych tyle, że nie wiesz co kupić Dlatego może niektórzy postrzegają bitewniaki jako coś lepszego...
Cdn.. czas kartę podbić;)
No nie wiem ile planszowek ma dodatki. Rzucmy okiem na http://www.boardgamegeek.com/
i jadac od gory do dolu okaze sie ze mniej niz jedna na 10 ma dodatek.
Zaprawde dodatek do planszowki to nie standard a rzadkosc ale nie o tym
Piszesz o graczach w srednim wieku, maja na mysli 25 latkow?
W naszym kraju wiekszosc stalych graczy w Wh40k ma po 20-stce mlodsi zazwyczaj sie nudza tematem.
Byc moze nie dostrzegam tego zapalu wsrod mlodszych, jakby nie bylo srednia wieku moich wspolgraczy przekracza trzydziesci latek ale dopiero u tak 'leciwych' ludzi widze zapal, zarywaja noce by na stole w kuchni w tajemnicy przed zonami i dziecmi skrobac ludki!
Gry planszowe mozemy miec od 30 paru pln do prawie 300 pln
I czesto to te tanie daja nam wieksza radoche, raz ze rozgrywka trwa pare chwila dwa zasady zmieszcza sie najczesciej na jednej stronie pocztowki.
Wh40k to Hobby i chyba nie przesadze mowiac ze wymusza pewnien styl zycia. Grajac w ludki, podporzadkowuje sie pewne stale. Regularnie spotyka sie z graczami. Ok, jasne, przy grach planszowych tez. Ale do powaznego grania w bitewniaki nie wystarczy stół przykryty zielonym obrusem. Trzeba miec zaplecze w postaci pawlacza makiet i blatu wystawianego do salonu. Zony / matki /kochanki muszą to zaakceptowac :-)
Osobiscie mam grubo ponad kilkadziesiat planszowek, karcianek kolekcjonerskich i nie i sam nie wiem ile ludkow do ilu gier. Gram w to na co mam faze, przez co nie czuje sie battlowcem, szachistą, czy mitrzem swiata w Rewersi. Mam wybor i to spory a kreci mnie czas mile spedzony przy grze z fajnymi ludzmi...
Wszystko to nędza, powiedza gracze w RPG.
Battle Lore to nie bitewniak, to gra planszowa z figurynkami. Tak jak Space Hulk nigdy nim nie byl.
podbnie Talizman nigdy nie bedzie gra fabularną.
Bitewniak z zalozenia potrzebuje makiet. W bitewniaka mozna przekszatalcic bez wiekszych kosztow i problemow karciano skladanych Pirates`ów, czy gumo-gotowe-ludkowe gry Wizkidsa.