piątek, 24 czerwca 2016
Długo, naprawdę cholernie długo szukałem dobrego futerka, którego długość włosia i barwa będzie mi pasowała na zboża łan.
Objeździłem chyba całe Janki odwiedzając kilkadziesiąt hurtowni i paru producentów. NIC sensownego nie było, ponoć nie sezon. W końcu kupiłem w lokalnym sklepie pasmanteryjnym pod domem. No cóż tak bywa...
Futerko kosztowało coś z 50pln za metr bieżący (1.60 szerokości), kupiłem bryt mniej więcej na rozmiar stołu. Dałem się też naciągnąć na kawałek tweedu. Jakiś taki zielonkawy, ale w fajne nieregularne plamki i kropki. Myślę, że po paru filtrach z washa, nada się na dachy albo może jakieś dróżki. Gdy się odrobinę ochłodzi wychodzę na do ogródeczka strzyc futerko... ;)
Labels: efekty modelarskie, tekstylia
wtorek, 21 czerwca 2016
Nadal ćwiczę aero, na duże sprzęty jeszcze nie czuję się gotowy. W kolejce stompa, pancerfura i masa innych ciężkich pojazdów. Zanim je nieodwracalnie zniszczę, wolę poćwiczyć na czymś prostym.
Góreczek w różnych skalach nigdy za wiele, machnąłem więc zestaw takich jakby dedykowanych pod Epica czy pod inne 10mm. Styrodur cięty nożem i oszlifowany papierem ściernym. Syf robi okrutny, ale to najszybsza metoda i daje kontrolę. Użyłem trzech różnych rodzajów styroduru, z ciekawości jak przyjmą farbę z aero. Na wycięte górki położyłem dużo średnio gęstego wikolu a na niego herbaciano-kawową posypkę.
Nie spodziewałem się jakichś absurdalnych różnic ale faktycznie malowanie na jednym z nich, zielono szarym szło dość opornie, to ta największa płaska górka. Materiał kupiłem na allegro już dawno temu, tanio i dużo ale nie jestem zadowolony. Ma duże pory jest kruchy i trochę się sypie. Pozostałe, zielonkawy miękki i klasyczny różowy, bez zarzutu przyjęły farbę, która już po pierwszej warstwie skryła ich odrażające kolory.
Thinner czyni cuda, nawet ze zwykłego podkładowego czarnego Citadela daje się, przy odpowiednim dopełnieniu rozcieńczaczem, psikać i psikać bez irytującego zatykania dyszy. Każda farba ma ciut inną gęstość, a może nawet skład, obie szare AV których użyłem do rozjaśnienia klifów nie robiły żadnych problemów. Zielony lubi się przytkać ale po thinnerze jakoś jedzie, ale żółty to piekło! Zatyka dyszę, robi gluta bez względu na to ile medium się doda. Spróbuję żółtych z innych marek, na razie Citadel i AV to porażka (albo nie umiem ich odpowiednio zmusić pracy).
Góra góreczek to zielony i lekko żółty by przebić się przez posypkowy ciemny brąz i czerń podkładu. Mimo przytykania się zielonego i później żółtego, zmarnowane pół godziny na czyszczenie pistoletu, poszło dość sprawnie, z pędzla kładłbym to dłużej.
Gąbkowa namiastka roślinności to podszyt Woodland Scenic jest bardzo fajny mięsisty i dwukolorowy. Trawka na krawędziach to mix zielonej i czarnej z niewielkimi fragmentami mielonego korka. Klejone na polimer i przedmuchane z aero by podnieść włos. Suche trawki to GF9 zestaw tundrowy, używany od czasu do czasu jako dopełnienie, chyba nigdy mi się nie skończy.
Góreczki już kolorze, epikowe ludki dla skali, teraz zostało jeszcze zmalowanie stacji pomp, czy co to tam jest...
Labels: aerograf, efekty modelarskie, Epic, tereny
piątek, 17 czerwca 2016
Na jednej z facebooczanych grup poświęconych oldskoolowym ludkom jakiś dobry człowiek wrzucił linka do katalogu z 1983 roku. Dla jednych kopalnia inspiracji, dla innych okazja do skręcenia beki. W każdym razie takie kiedyś były ludki i tym się jarał świat, nim palmę pierwszeństwa przejęło Games Workshop.
Labels: figurki kolekcjonerskie, oldskool
czwartek, 16 czerwca 2016
Będzie już tydzień z okładem, gdy bawiąc na Pixel Heaven, trafiłem do salki z planszówkami. Jedno ze stoisk okupował Hexy-shop.com prezentując pierwsze twory ze swojego uniwersum Star Scrappers, były to planszówka i pięć czy sześć figurek bohaterów z tego świata. Zagrałem z młodym i prezentującym grę Gabryśkiem w beta wersję gierki, po drobnym szlifie będzie z tego fajna rzecz oraz kupiłem w promo-cenie jednego z robotów. Ciężki był wybór bo po zakupach w sklepach z komiksami, na stoisku CDP i karmieniu latorośli miałem już mocno odchudzony portfel, tak więc mogłem sobie pozwolić tylko na jednego luda. Ludzkich górników odrzuciłem od razu, fajni byli ale uwagę przyciągały rewelacyjne roboty. Trudna sprawa, każdy był ciekawy, każdy z wyraźnie zarysowanym charakterem, kuleczkowaty maluch był przeuroczy, typ na czterech nogach budził respekt ale najbardziej zadziorny wydał mi się gość z kilofem, jak się później okazało nazywa się Oddgrabber.
Ludas zapowiada się świetnie, w jednej łapie targa wór urobku nakopanych kryształów, w drugiej dumnie dzierży ogromniasty kilof. Jako że niedawno grałem z juniorem w wh40k, Squaty vs Orkowie, pomyślałem że robot w górniczych klimatach przyda się kurduplom jako wsparcie.
Żywicowy odlew zapakowany jest w fajny zapinany blister, na tyle kartonika widnieją tajne znaki, które okazują się być czymś w rodzaju QR-kodu. Widziałem jak to ma działać, po pobraniu stosownej aplikacji, na ekranie telefonu w rozszerzonej rzeczywistości pojawi się model złożonego robota, młody się ucieszył bo przypomniały mu się godziny spędzone na polowaniach w Invizimale! Bardzo fajny pomysł, brawo Hexy! Niestety apka nie została jeszcze udostępniona, mam nadzieję że nastąpi to niebawem.
Odlew, jest wykonany z wysokiej klasy żywicy, mam wrażenie że jest to Smooth-on. Detale są wyraźne, linie podziału nie przerażają. W paru miejscach znalazłem pozostawione mikro błonki i techniczne blaszko-łączniki ale ich usunięcie nie zajmie więcej niż parę minut. Model jest robiony metodą tradycyjną, równo i porządnie z dbałością o detale. Dziś kupiłem nowe farby do aero, coś czuję, że wiem co będę malował w weekend. Parę fotek na koniec. Firmowo, pierwsza fotka, ludka malował Piter a tu link do jego galerii na Instagramie.
Labels: Hexy, Metanel, Piter Miniatures
środa, 15 czerwca 2016
Figurkowy Karnawał Blogowy to projekt zrzeszający polskich blogerów zajmujących się figurkowych hobby.
Inicjatywa rozpoczęta przez Inkuba link do jego bloga:Mini Wojna.
Poprzednie edycje FKB zestawia Quidam Corvus w tym miejscu.
Oficjalne logo do pobrania stąd: 500px szerokości GIF, 500px szerokości PNG, w pełnej wielkości PNG
- unikatowa figurka, której zdobycie kosztowało Ciebie sporo wysiłku?
- metoda malarska/rzeźbiarska, która sprawiała sporo problemów, ale udało się ją opanować?
- poziom, który chcesz osiągnąć przy kolekcjonowaniu/graniu?
- coś bardziej prostszego w interpretacji… może po prostu pokaż Świętego Graala?
- coś co odkładasz „na później” z różnych przyczyn?
- coś zupełnie innego, co przychodzi Tobie na myśl… Twój cel, pragnienie, które właśnie spełnisz!?
Po tym przydługim i dość nudnym wstępie mogę wreszcie zacząć. Moim Świętym Graalem był aerograf. Tu w zasadzie mógłbym skończyć ale dodam jeszcze parę zdań. Zbierałem się do zakupu od chyba dwudziestu lat. Pierwsze próby z aero robiłem w okolicach u schyłku XXw męcząc się okrutnie z jakimś pradawnym radzieckim jednofunkcyjnym aero, mam go do dziś choć w sumie to nie wiem po co. Nabawiłem się jedynie głębokiego urazu do tematu. Parę lat później kumpel kupił Paashena z japońskim kompresorem wydając na to jakiś majątek. Gdy pokazywał jak działa wydawało się proste, tu lejesz farbę, tu ciągniesz wajchę, tu naciskasz, ciśnienia tyle do tej a tyle do tamtej techniki, banał jakiś... ale pobawić się nie dawał. Przez lata sprzęt radykalnie staniał. W granicach 350pln da się kupić w miarę sensowny kompresor z podstawowym pistoletem.
Od paru tygodni psikam na wszystko zużywając całe butelki farby, męczę thinnery, dedykowane farby i washe. Zabawa doskonała, efekty na razie znikome, ale podczas każdej sesji uczę się czegoś nowego. Do pierwszych testów wybrałem coś dużego i pozornie łatwego, padło na górskiego trolla z Umbra Turris. Na drugie danie poszła górka która jest bazą pod podstawkę dla tankietki, szerzej pisałem o tym na moim drugim blogu poświęconym grze Bolt Action. Teraz pozostaje tylko mozolne ćwiczenie i nauka nowego narzędzia...
Labels: aerograf, Bolt Action, efekty modelarskie, Spellcrow, Umbra Turris
wtorek, 14 czerwca 2016
Mało ludkowy temat ale God of War jest tak ważny, że musiałem to skomentować.
Na odbywających się właśnie branżowych targach E3 firma Sony, ukochana przez jednych a znienawidzona przez drugich, pokazała dziesięciominutowy fragment z nadchodzącej gry w której wracamy do krwawych przygód Kratosa. Heros po masakrach, które uskuteczniał w Grecji i okolicach tym razem wybrał się na daleką północ. Plotki o nowej skandynawskiej (nie lubię określenia nordyckiej) odsłonie krążyły już od pewnego czasu, no a dziś możemy rzucić okiem na kawałek z rozgrywki. Daty premiery jeszcze nie podano. Rzeczony filmik a pod nim mój komentarz...
Jak na razie obejrzałem dwa i pół raza i jeszcze z pół raza na wyrywki, więc w zasadzie trzy razy. Do końca dnia pewnie jeszcze kilka razy rzucę okiem by razem z młodymi obdadać temat...
Zacznę od tego co mi się podoba.
Fajnie, że ciągną serię czy też jak mówią inny robią rebootowy reset. God of War na ps2, była tą grą która przekonała mnie do grania na konsolach, więc mam duży sentyment. Wprawdzie nie skończyłem wszystkich części, zdaje się że tylko jedynkę i te na PSP, zabrakło mi czasu, skilla i cierpliwości. Gdzieś tam utknąłem, w każdym razie, zaprawdę młóciłem swego czasu w God Of Waru srogo! Nie ma co tu się rozpisywać nad tym jaka to ważna seria, ile wniosła do gatunku itp chyba każdy to wie God of War wielki jest i koniec. Tym bardziej wieść o kontynuacji elektryzowała mnie od dawna. Czy nowy God of War to kontynuacja, nie wiem jak się kończyła ostatnia część bo nie dolazłem do finału, i być może Kratos odchodzi w stronę dalekiej północy zapowiadając swoje przygody... nie mam pojęcia. Być może stąd właśnie bierze się określenie reboot. W prezentowanym filmiku znajdujemy się gdzieś w skandynawskich krainach. Kratos ma domek, syna i hipsterską przyciętą brodę na modę typów z serialu Wikingowie. Właśnie, to ten klimat, realizm pseudo historyczny. Dziś za sprawą serialu zapyziali piraci z północy są na topie, taka moda. Chyba bym wolał by Kratos jedna wylądował w Egipcie na Bliskim Wschodzie czy innej Azji, mało to tam bogów do sklepania? Dobra jest, jak jest, tematyka mitologii skandynawskiej też jest spoko, damy radę zlać i Thora i Odyna, czy co tam nam jeszcze, na zimno i gorąco Hel objawi...
Teraz co mi się nie podoba.
Pewnie będę odosobniony w tej kwestii. Hiperrealizm! Hiperrealizm grafiki zamordował mi grę! Środowisko jest super extra ale nie pasuje do konwencji luźnego mordowania wszelkiego typu drani i niemilców wyłażących skąd się tylko da. Bardzo to fajne ale być może sprawdziłoby się w Skyrimie (po modach) ale do God of War po prostu nie pasuje. Stylizacja i jeszcze raz stylizacja jest podstawą gier wideo. Tu jej nie ma, podobne zarzuty miałem wobec Wiedźmina 3, w którego po prostu nie jestem wstanie grać, ciśnienie na realizm psuje zabawę. Wystarczy drobiazg by zrujnować cały efekt. Nie lubię w grach dążenia do realizmu, raz że to się nie udaje, dwa niewielkie niedociągnięcie, tak jak właśnie w tym przypadki, rujnuje cały efekt, trzy nie jest potrzebny! Dodatkowo tu drażni sztywna animacja. Sam początek gdy chłopak bawi się figurkami odrzuca drętwotą, miejmy nadzieję że to jeszcze podciągną do premiery, ale poczułem się jakby mi ktoś wsadził palec w oko. Podobnych niedoróbek jest zresztą więcej, choćby moment dobijania jelenia, moim zdaniem jest absolutnie bez wyrazu. Wystarczy wspomnieć Bloodborne, Overwatch, Borderlands czy wreszcie Uncharted 4, który zbliża się do realistycznej grafiki nie porzucając przy tym lekkiej stylizacji.
Nie podoba mi się postać, występujący tu Kratos nie jest już tym samym dzikim, szalonym wojownikiem, w jego ruchach nie ma tej kociej gracji. Ten ziom, po prostu łazi jak pierwszy lepszy osiłek. Walka z olbrzymem na moście, przypomniała mi koszmarnie słabe CGI z finału trzeciej części Hobbita, taka sama przewidywalność i taka sam wiejąca nudą wystudiowana choreografia walki, jakież to było słabe!
Trzeba jakoś podsumować, bo już znudziło mi się narzekanie. Fajnie że gierca będzie, nie fajnie że poszli w realizm. Na razie czekam na ogłoszenie daty premiery.
Labels: god of war, gry elektryczne, narzekanie
poniedziałek, 13 czerwca 2016
Kolejna przeklejka z mojego drugiego bloga, tym razem WIP podstawki pod tankietkę...
Labels: Bolt Action, efekty modelarskie, przeklejka, Wip
poniedziałek, 25 kwietnia 2016
Jakiś czas temu dodałem do oferty stodołę, jako że nie było chętnych na jej pomalowanie, musiałem złapać za pędzle i farby sam.
Model przychodzi do klienta w stanie developerskim czyli goły i surowy, wiem że niektórzy wolą gotowca z pudełka ale dla innych to zaleta bo mogą dowolnie wykończyć model. Mi pasuje ta druga wersja. Najpierw okleiłem przyciętymi łubami by uzyskać efekt belkowania. Łuby są fajne do plecenia koszyków ale były lekko zwichrowane. By je nagiąć musiały się wykąpać w gorącej wodzie i dać wyprasować. Klejone na wikol chwyciły świetnie. Dach z założenia miał być kryty eternitem, popularny u nas od lat 50tych na zachodzie europy używany już był od początków XXw. Jakiś czas temu znalazłem rewelacyjny karbowany karton z jakiegoś opakowania który nadawał się do tego celu idealnie.
Farby Beckersa sprawdziły się i tym razem. Dwie warstwy kładzione na krzyż jasnego beżowego występującego w palecie próbek pod nazwą Iris, irys nie ajris ;).
Zacieki na dachu to dwa brązowe washe Vallejo a ten zielonkawy to AK Grime. Zabrudzenia na stodole zrobiłem pigmentami Kromlecha, ciemny brąz, żółtawy i zielony miejscami, mocno wtarte. Wnętrze stodoły nie mogło być z surowego HDFu, choć w tym przypadku mogłoby się to obronić. Najpierw przelałem całość szarym washem, gdy podeschło i włos się podniósł naniosłem obficie ciemnobrązowy pigment, roztarłem ile się dało i poprawiłem żółtym dając efekt rozjaśnienia tam gdzie wpada światło. Ważne jest by przed nakładaniem pigmentów powierzchnia była sucha. Nic się wtedy nie marze i pigmenty można dobrze i silnie rozcierać. By zabezpieczyć przed paluchami, na sam koniec, budynek potraktowałem mocnym lakierem do włosów. Całość prac oceniam na około 5 godzin.
Labels: Black Grom Studio, Bolt Action, efekty modelarskie, Kromlech, pigmenty
czwartek, 10 marca 2016
Stojąc przed wyzwaniem, którym będzie pomalowanie wszystkich domków z oferty wziąłem na tapetę starszy prototyp jednego z pierwszych.
Malowanie HDFu nie jest prostym zadaniem, powierzchnia jest gładka, miejscami chłonie farbę jak gąbka a gdzieniegdzie zbiera się i kropli. Używałem różnych podkładów, samochodowych, modelarskich jaki by nie był trzeba było kłaść dwie czasem trzy warstwy a efekt i tak nie był idealny. Rozwiązaniem okazały się farby do wnętrz a w zasadzie ich próbniki. Większość firm sprzedaje swoje farby w małych 30-50 militrowych opakowaniach, dla naszych potrzeb ilość wystarczająca, koszt niewielki około 3 pln. W pobliskim markecie budowlanym kupiłem dziesięć różnych kolorów paru firm i wziąłem się za malowanie.
Torebki w zasadzie przeznaczone są do jednorazowego użycia, nie da się ich zamknąć, wyjściem okazało się dokupienie w aptece pojemników na mocz, tanie, trwałe i szczelne opakowanie za zyla, stosuję je od dawna.
Okiennice drzwi malowane starą Citadelką, Emerald Green dwa a miejscami nawet trzy razy i washowane Thraka Greenem. Ramy to Foundation Mechrite Red zwashowany Umbra Shade Vallejo. Doniczki to Mechrite Red jako podkład, na to Iyaden Darksun, jak podeschło Ryza Rust, która dała matowe wykończenie i ceglany kolor. Podobnego zestawu planuję użyć przy wykańczaniu komina, gdy się już za niego zabiorę... Kwiatki to tufty przyklejone na klej polimerowy. Firanki zrobiłem z gazy namoczonej w rzadkim wikolu zabarwionym paroma kroplami żółtej i niebieskiej. Zasłonki to jedna warstwa chusteczki higienicznej, podobnie jak z firankami, zalanej wikolem i pokropionej farbą.
Testowałem też robienie zacieków (fotka 3 i 4), te mniejsze delikatniejsze to zwykły wash Vallejo, rozwodniony i nakładany pędzlem. Szpachla chłonęła go jak głupia, jedyna kontrola przy tym układzie to wiele cienkich warstw, co nie jest trudne ale chwilę zajmuje. Drugi mocniejszy zaciek to AK Slimy Grime Light +rozcieńczanie White Spiritem i tu się objawia magia tego combo. White Spirit pozwala na mycie i rozpuszczanie washa AK, dając w zasadzie pełną kontrolę nad efektem, można szaleć do woli!
Do końca jeszcze trochę zostało, komin, pigmenty przy ziemi by zakurzyć i ubrudzić ściany, dach który jest jednolicie płaski, trzeba będzie zaznaczyć liniami podziału papy, moooże jak mnie bardzo najdzie zrobię gwoździe. Na pewno zacieki przy kominie, jakiś kurz i typowy dla takich powierzchni syf. Domek osadzę na jakiejś podstawie z obejściem a przynajmniej frontem i tyłem, dojdzie tabliczka z numerem domu, może nazwa ulicy. Duperele, ale to na kiedyś...
Labels: 28mm, Black Grom Studio, Bolt Action, efekty modelarskie
czwartek, 31 grudnia 2015
Czas na mój wpis w XVI-tej odsłonie Figurkowego Karnawału Blogowego, tematem zaproponowanym przez Kendera na jego blogu Paint-Forge, jest Woda.
Przyznam, że miałem plan i chęci by zrobić coś na wypasie, a nic nie wyszło bo czas zjadło mi wszystko dookoła. Obiecuję że wrócę do tego projektu...
Na szybko byłem wstanie zrobić tylko coś bardzo prostego więc wykończyłem ujęcie wody. To mój produkt z oferty, którą mam na ebayu. W modelu są plexiglasowe strugi wody i jej powierzchnia w kształcie basenowej niecki. Wystarczy to skleić i jakoś to tam już wygląda. Lejąca się z kranów woda jest pofalowana, tego się nie czepiam ale płaskość lustra okrutnie mnie irytuje, jako że była okazja to dodałem fale. Użyłem Water Effektu Vallejo, jest to masa przypominająca krem, nakłada się ją szpatułką lub czymkolwiek, ja używam dentystycznych narzędzi. Gęstość masy pozwala na dowolne modelowanie fal. Nakładane warstwami, na już zaschnięte wcześniejsze, pozwala dodać trochę głębi i daje się barwić akrylem. W fontannie miałem już 2mm plexi więc tym razem wystarczyło dołożyć jedynie trochę ciapek, grubszych kleksów i zamieszać. Całość prac, bez malowania konstrukcji bo to miałem już zrobione wcześniej, zajęło mi z 5 minut. Pierwotnie chciałem zrobić fale w okręgach, interferujące ze sobą, ale wymiękłem przy drugim kręgu i ostatecznie darowałem, choć taki efekt jest przy odrobinie samozaparcia i czasu, jak najbardziej wykonalny. I fotki na koniec: