piątek, 2 września 2016

W ramach wstępu link o co w tym chodzi... Pytanie na dziś: "Ulubiona gra bitewna?"

Przez chwilę myślałem że będzie łatwo, bo pomyliłem pytania i przez cały dzień myślałem ale nad trzecim. Trudno, trzeba improwizować.
Teraz w głowie przewalam wszystkie gry figurkowe, w które grałem i szukam tej najfajniejszej. I ciężko jest, bo skoro w coś grałem to musiało być fajne. Jakie kryterium przyjąć? Czym się kierować? Pierwszy był Warhammer Fantasy Battle 4ed, (o trzecią się otarliśmy, udało się skombinować podręcznik główny i książkę z listami armii podejmowaliśmy próby ale coś nie odpaliło) ładnych parę lat graliśmy w "Księgarni u Izy" mocno i intensywnie. Płynnie to przeszło to w Wh40k 2ed, na pierwszą spóźniliśmy się trochę ale moc ludków z pierwowzoru jeszcze krążyła w blisterach np. Squaty! Necromunda podgrzała atmosferę, w przerwach od Warhammerów naparzaliśmy się gangami. Szczątkowo Epic, niby mam Squaty ale jakoś nigdy na poważnie nie graliśmy. Trochę BloodBowla. Powiększa się rodzina, mijają mnie Mordheim i Battle Fleet Ghotic. Potem nadchodzi okres załamania, bo 3ed Wh40k była do bani, bo "co to za pokraki te Dark Eldary i jakieś nie wiadomo skąd Tau, zamiast od lat wyczekiwanych Squatów". Foch na lata!
Długo nic sensownego, trochę karcianek L5R, AvP. W końcu nadchodzi Confrontation, o to było dobre choć Francuzi piszą zasady od tyłu, ale ludki i Cry Havoki, wszystko wynagradzały. Piraci Spain Main, plastykowe stateczki dały dużo frajdy! AT-43 gumoludy w natarciu, Damocles był bardzo dobrym zakupem, świetnie się grało z dorastającymi młodymi i różnymi znajomymi. Może warto do tego wrócić!? Potem ostra wkrętka w MechWarriora (rewelka, Wh40k przy tym to była jakaś popierdółka. Kupowałem na wiadra, odjazd totalny, jedyna figurkowa gra w którą grałem na turniejach, całe dwa razy ale jednak!) i płynne przejście w Hero/HorrorClixa, cudne crossovery Predatora i Hellboya! Po drodze odżywa Wh40k w strawniejszej edycji i trochę Fantasy Battle`a w 6 (już archaicznej) i ze dwa razy w siódmą. WotR to było świetne, ale jakoś się rozmyło, tzn przechył nastąpił w stronę Wh40k co skończyło się trzema czy czterema Apocalipsami, ostatnia na globalne 41000 pkt, jak myślę o tym to myślę, że to było szalone... ale i baaardzo fajne. Bolt Action, bolt, action... bolt, bolt chyba ważna gierca bo dorobiła się osobnego bloga. Umbra Turris, to jest świetne! Rewelacyjnie erpegowe tworzenie drużyny, ogromnie niesamowicie fabularny potencjał, ale co z tego kiedy społeczność łupie w UT tylko turniejowo i nie kumie, że można a nawet NALEŻY akurat w to grać inaczej. bolt, po drodze różne drobiazgi, OnePageRules, FUBARy, WarStaffy itp wynalazki, fajne nawet bardzo. I bolt NIE WIEM, która jest ulubiona, nie jestem wstanie się zdecydować, skończę banałem każda z nich jest fajna jak się gra z fajnymi ziomami. Pytanie ile jeszcze nowych gier przede mną!
Koniec na dziś!


p.s. wcale nie koniec, skleroza! Gdzieś w okolicach Necromundy pojawia się na horyzoncie WarZone w wydaniu MAGa. Grałem Wilkami, mam gdzieś jeszcze zakitrane parę pomalowanych ludków.
Wspomnieć muszę też Flintloque, dorobiłem się małej bandy Krasnoludów w odsłonie pruskiej Landwehry, któryś z ziomów śmigał na świni. Zacna gierca! Zasady brzydkie jak nieszczęście, ludki raczej średnie ale pomysł i grywalność chore. Nigdy wcześniej (i chyba później) nie spotkałem się w grze z "wolną akcją". Raz na grę gracz deklarował co chce zrobić, coś absurdalnego i dzikiego, przeciwnik zliczał % za trudność i dziwaczność, po czym robiło się test 1k100. Jakimś skrajnie dzikim fartem udało mi się przeprowadzić desant na wieżę czyli, wrzucić dwoma gośćmi trzeciego na drugie piętro, przez całkiem malutkie okienko. Dooobre to było!!

0 Comments:

Post a Comment



 

blogger templates | Make Money Online