środa, 3 grudnia 2025
Pierwsza samodzielna bitwa za mną. Brak znajomości zasad daje się we znaki. Taktycznie też brylowania nie było. Nieśmiałe jakieś te Quary.
Kilka szybciornych uwag nim zapomnę.
Ryshi to jakaś abominacja (trzy w patrolu!), ale i podstawowa bron Krucjaty, Bogen, zdaje się być lepsza niz zwykle karabiny w Coftyrze.
By Gloam mial sens musi miec wystawionego trackera, ktory rozlozy pułapki co w jakiś sposób choćby odrobinę przekieruje przeciwnika w korytarze na ktorych, koncu bedą stać wydzielone grupy strzelców.
Do trzech strzelcow, dowodzonych przez Yawdryla, moze ignorowac trudny teren, to jest dobre! Trzeba poruszac sie grupowo.
Milwer mniejszy dowodca ma bron maszynową, powinien zawsze ciągac ze sobą ładowniczego i jakiegos strzelca. Medyk/Cook ma łazic sam, opiekun jaszczurow kitrac się gdzieś z tylu bo gdy skona zwierzaki dziczeją.
Squeedle mikro czolg nie może się lękać, powinien mocniej wspierac ogniem by rozpraszac grupy przeciwnika, nawet jeśli ich nie zabija to blastem rozrzuca.
Marksquar, strzelec wyborowy w zasadzie marnowal mi Plucki, coś tam może z raz czy dwa trafił. Ale dobrze wystawiony z overwatcha może na bardzo dalekim zasiegu cos upolować.
Jasczur przepocieszny zjadł pyk-pyka ale po postrzeleniu opiekuna stracił zapał do zabawy i dał się ostatecznie ubić. Muzyk zdaje się być na razie zbędny ale że był ładny to poszedł na wojnę.
Gralismy na 375pkt, pierwsze koty za płoty. Trench Raidersi to jakieś zło, na szczęście wczorajszy wykopytrnął się i poszedł na piknik, straszy tym swoim szotgunem baaardzo.
Gra na pierwszy rzut oka wydaje się prosta, co to za problem ogarnąć te kilka kolorowych ludków. Gubie sie jeszcze w mechanice i opcjach, których jest masa, Bolt Action przy tym to gra dla dziesięciolatkow.
Do przetestowania następnym razem tracker i jego pułapki.
Labels: Gloam Hyyn, Quar, Rhyflers, zombiesmith























