czwartek, 23 września 2021

Dużo się działo a nic nie pisało, może warto zrobić małe podsumowanie... albo i nie, bo będzie za dużo klepania. Zacznę od końca, Oathmark nadal z wysokim priorytetem, po oddziale Ghuli (będzie później o tym co było wcześniej, jak fotki zrobię) nadszedł czas na Gilalę z Piekła Rodem czyli Barrow Worm.
Stworek pojawia się jako wsparcie dla Revenantów, można go wystawić w ramach armii lub przywołać, co jest dość trudne ale się daje.
W grze to walec drogowy połączony z młotem parowym, i gdy już się wkula na wroga to raczej wiele po sobie nie zostawi. Problemem jest bardzo wysoka aktywacja, 8 na jednej kostce, bo w końcu to undead. Może lepiej go przywoływać jako czar niż wywalać te, jakby nie było grube, 312pkt.

Figurek drukowany na Enderze 3 Pro, z darmowego modelu udostępnianego przez MZ4250 jako Purple Worm (podobnych jest na thingiverse więcej, to chyba jakieś monstrum z Dungeons and Dragons, nie wnikałem). Podkręciłem trochę skalę i dopasowałem do rozmiarów podstawki (50x100) wymaganej w Oathmarku dla tego typu jednostek. Pierwotnie miał się wić ale ostatecznie zdecydowałem, że wieeeelka japa lepiej będzie wyglądała.
Wydruk w paski, choć równe i bez pofalowań wymagał odrobiny poszliwowania i trochę chemii by wygładzić. Mogłem się bardziej przyłożyć do zębów, może trzeba było zagładzić rzadkim Miliputem a dopiero potem szlifować, sprawdzę przy następnych wydrukach.

Malowanie, podkład samo-szpachlujący (tak mówili w ulotce reklamowej, ale jakos nie widzę tej nanotechnologicznej przełomowej magii mającej wygładzać przestrzenie międzywarstwowe) bardzo jasno szary, bardzo matowy i faktycznie mocno się trzyma wydruku.
Ludek detal ma raczej skromny i do tego wynurza się z ziemi, by go wzbogać ubabrałem błotem ze szpachli, wikolu i herbacianej posypki.
Dalej kolory, koścista baza, zdaje się że to był Ushabti Bone, a dla cienia odrobiny, glaze turkusowy z drugiej palety Citadela. Potem po całośći, moje ulubione, washe olejowe AK Kursk Eath, Slime Grime Light, plus w detalach Lichen and Moss. W paru miejscach poszły technikale Citadela pękającej ziemi, ale za mało ich i efekt się nie zrobił. Wykończenie to pigmenty, używam Kromlecha, nakładałem je na jeszcze mokre od oleju miejsca, nadspodziewanie mocno się zespoliły i utrwaliły. Dawały się White Spirytem przemywać z nadmiaru, skuteczniejsze to niż rozrabiane w wodzie. Na koniec trawki, posypki i tufty. I garść pamiątkowych fotek, na żywo tych pasków AŻ tak nie widać ;) ...

2 Comments:

  1. Mushroom said...
    Klimatyczny model, nie powiem. I dobrze pomalowany.
    Gonzo said...
    Dzięki!

Post a Comment



 

blogger templates | Make Money Online