sobota, 22 października 2016
Obiecany raport. Fotki mega fatalne, rozmyte, poruszone, następnym razem bardziej się postaram.
Zaczęło się od tego że parę dni temu przypadła trzydziesta rocznica premiery Warhammera RPG. Jakoś trzeba było to uczcić. Z racji niskich stanów osobowych sesja RPG raczej nie wchodziła w grę, ale mała bitwa, czemu nie! Policzyłem armie na 750pkt. Odkurzyłem krasnale i wybrałem co się nadawało do Goblinów. Zasady to miks 4 i 5, Battle Magic jak widać z piątej, od którejś tury zaczęliśmy używać zestawu znaczników do 6ed, który wygrzebałem z jakiegoś kąta. Pięknie to nie wygląda ale zapał się liczy!
Graliśmy jedną turę dziennie, po każdej z nich była pogadanka o planowanych ruchach, doczytywanie zasad, wspominki.
Po stronie atakujących Goblinów znajdowały się dwa oddziały Nocnych łuczników, z ukrytymi w nich trzema fanatykami. Czempion mniejszego miał Crown of Command a drugi Magiczne kapelusze. Oddział Poganiaczy dźgający jednego tylko squiga, z dołączonym czempionem, typ targał widelec Skarsnika. Oddział leśnych Pajęczarzy miał flankować i masakrować w walce wręcz. Heros robiący za generała armii popędzał leniwego trolla i ogólnie zagrzewał towarzystwo do żywszego działania. Jego lekkim boostem był pierścień z wylosowanym fireballem, z którego miał skorzystać w ostateczności.
Brodate pokurcze wystąpiły w następującym zestawie. Heros, z lekkimi dopalaczami w postaci runicznej broni (+1 A) i amuletu (Rune of Luck), robiący za generała. Balista, oddział thunderersów z championem posiadającym Fiery Ring of Thori i dwa pistolety, oddział dziesięciu kuszników i piętnastu wojowników uzbrojonych we włócznie, pojawił się także najemny ogre.
Dwa oddziały goblinskich są w mniej więcej 2/3 stołu. Zakładam, że siedzą w nich fanatycy. Obok nich ale z lekkim dystansem pędzi ku liniom krasnali, grupa poganiaczy ze squigiem. Na front wyforsował się ranny troll. Dostał potężnego strzała z balisty i ledwo dycha na ostatnim żytku. Trochę się go boję. Gość jest z tych inteligentnych i zdaje testy na głupotę. Z prawej flanki do górki zajmowanej przez thunderesów i kuszników zbliża się oddział jeźdźców na pająkach. Do sukcesów mogę zaliczyć odstrzelenie dwóch goblinów z większego oddziału i zranienie trolla.
W moich siłach strat na razie nie ma.
Dzień drugi skończył się przegonieniem pajęczarzy, ostrzelani przez kuszników dali ciała, tzn nie zrobili testu na panikę. Gobliny z czającymi się wśród ich szeregów fanatykami niebezpiecznie blisko podsunęli się ku krasnoludom. Na szczęście odległość była za duża i szaleńcy nie wyskoczyli. Troll dreptał w kółko nie wiedząc za bardzo czego od niego się oczekuje, wreszcie zgłupiał! Balista ubiła jednego goblina. Napięcie rośnie, ale do rozstrzygnięcia jeszcze daleko. Na razie jest dość niemrawo.
Dzień trzeci, kombinowany ostrzał kuszników i thunderersów wybija 5 goblinów, ale to za mało by wymusić na nich test na Panikę. Podbiegają do zasięgu i wypuszczają dwóch fanatyków. Jeden z nich dodatkowo jest nakarmiony grzybami i ma jakaś grzybową czapeczkę (+1k6 trafień), wirując młyńce przebija się przez oddział pikinierów, zabijając tylko dwóch z nich. W swoim szale prawie wybiegł za pole bitwy. Drugi z wariatów zatrzymuje się o cal od boku thunderesów. Oddział nocnych goblinów zostaje ostrzelany przez balistę, bełt robi piękny szaszłyk nadziewając czterech. Nie powstrzymuje to goblinów i podsuwają się uwalniając swojego fanatyka, ten kręcąc się jak fryga celuje w ogra lecz nie dobiega. Pająki popędzone przez generała opanowują się i zawracają ale chyba już nie zdołają nic zrobić. Czwarta tura ma być ostatnią...
Dzień czwarty, (będzie i piąty bo postanawiamy przedłużyć grę) fotek brakOgre szarżuje na Poganiaczy, zabija czempiona ale gobliny z widelcami ranią go. Walka przegrana, ale najemnik pozostaje na polu. Gobliny z prawego skrzydła dopadają do balisty, załoga dzielnie się broni, lecz ulega przewadze liczebnej i ucieka, gobliny nie mogąc się powstrzymać (Hate na krasnale) gonią i wybijają załogantów. Fanatycy nie robią nic, jeden wpada na drzewo zostawiając po sobie malowniczą plamę, drugi wykręca się w piruetach za stół, trzeciego zastrzelą kusznicy. Podciągają Pajęczarze, spodziewając się szarży w następnej turze czempion thunderesów odpala z pierścienia ognistą zaporę. Kusznicy celnym ostrzałem przeganiają oddział goblinów.
Dzień piąty
Ogre kontynuuje walkę, ale squig robi swoje i zadaje mu drugą ranę. Najemnik ratuje życie uciekając. Gobliny po rozwalcowaniu balisty ostrzeliwują wojowników, na nic ich tarcze i kolczugi, ubijają dwóch! Pajęczarze stoją przed ścianą ognia nie mogąc jej obejść. Troll znajdujący się poza zasięgiem głosu generała zbiera kwiatków. Zwiewające gobliny opanowują się lecz są zbyt daleko by cokolwiek zmienić. Słońce zachodzi, kurz opada, bitwa się kończy...
W ramach podsumowania.
Grało się fajnie, choć długo nic się nie działo. Licząc zabite ludki wychodzi 1:1. Gobliny zajęły trzy z czterech ćwiartek, to chyba wygrały ;)
Planujemy rozegrać jeszcze jedną, trochę większą bitwę bliżej 1000pkt. Gobliny będą już miały dwie swoje balisty, nurka zagłady, wilki, być może wprowadzimy pełną magię i imiennych bohaterów. A potem, jak się nie zmęczymy będzie kampania wg zasad z 5ed...
Labels: Retrogranie, warhammer fantasy battle
Mam paru plastikowych 3ed goblinów i krasnali, chyba zacznę to wyciągać... Gobliny z 3/4ed są maciupkie przy tych zwalistych plastikowych gobbasach z 6, muszę ich używać bo nie miałbym czym wypełnić szeregów. Pająki ze SkullPassa też są gigantyczne, myślałem czy by im nie poskracać nóżek. 4ed mam 6 sztuk z różną obsadą, szaman, czempion, dzida, łuk, siekierka. Dostałem je milion lat temu od kumpla który zbierał je dla radochy a nie do grania. Trochę się kręcę w kółko. Z jednej strony fajnie ale z drugiej tak sobie to do siebie pasuje, WHFB to bardzo poboczny projekt i nie chcę topić w nim kasiwa...
Mam nadzieję, że będzie więcej bo czytało/oglądało się bardzo fajnie :)
To co tu jest, szczątkowo jakoś ich tam widać na fotkach, malowane było w okolicach 1998/2000 roku.