piątek, 9 października 2015
Ciąg dalszy codziennych bojów, czyli jak dobrze jest rano wstać i wydłubać coś z niczego. Dziś żywopłot. Korzystając z szarości przedświtu zakradłem się z nożyczkami do kuchni by dokonać śmiałej kradzieży. Drżąc z zimna i niepewności, czy mnie ktoś na tej zbrodni nie przydybie, uciachałem kawałek gąbko-zmywaka, czystego nowego takiego prosto z opakowania, tak ze dwa centymetry z długości. Na deszczułkę po lodach, klejem na gorąco przymocowałem to co wykradłem. Żelaznym grzebieniem poszarpałem odrobinę krawędzie, żywopłot nie musi być zawsze równo uczesany, prawda? Drybrush grubym pędzlem i wikolem oraz posypka z jasnych zielonych trocin załatwiły temat młodych listków. Chciałem zrobić też jakieś zdechłe-opadłe ale nie mogłem znaleźć po ciemku pudełka. Patyczek przerażająco walił po oczach swoją naturalną drewno-golizną, więc dostało mu się z bejcy. Jak podeschło wikol +kawowo-herbaciana posypka posłużyła jako ogrodowa ziemia. Gdzieś po drodze tych prac, przetarłem boki żywopłotu drybruszując jasnym zielonym, by złamać ten upiorny turkusowo-zielony zmywaka. Trawki, tufty, kwiatki na wikol i supergluta i gotowe. Całość prac ze 40 minut. Fotki na deser a goblin z Umbry dla skali...
Labels: efekty modelarskie, Umbra Turris
3 Comments:
-
- Inkub said...
9 października 2015 10:37No i ładnie. Też mnie czekają w najbliższym czasie, ale swoje będę malował:)- Pepe said...
9 października 2015 10:45Wygląda zacnie. Może też ukradnę myjkę :D- Gonzo said...
9 października 2015 23:27Ten też jest trochę malowany. Zastanawiam się czy następnego nie przelać bejcą...