sobota, 3 września 2011
Pierwsza edycja festiwalu "Wszystko gra" dobiegła końca. Impreza sponsorowana przez Lotto z udziałem przebogatej gamy firm miała miejsce w Łazienkach Królewskich. Lokalizacja oraz pogoda zachęcała do odwiedzin i rodzinnych spacerów. Ludu może jakoś za dużo nie było ale wszystkie stoiska były zakorkowane. Pozwoliło to rozegrać się do woli. Firmy stanęły na wysokości i naprawdę nikt nie mógłby powiedzieć, że dałoby się tam nudzić. Furorę robiło stoisko Games Workshop z introgamingiem LotR`a, WotR`a, Fantasy Battle`a i Wh40k. Ten ostatni system wpierany był dodatkowo przez pokazową bitwę Orków z zakonem Kruczej Gwardii. Uwagę zwracał kolosalny Caestus. Pokonany przez śmiały rajd orkowych deffkopt. Na stołach z nauką gry w Wh40k i Battla prowadzący nie tracąc zimnej krwi dzielnie walczyli z napierającymi hordami młodych ludzi pragnącymi poznać tajniki tych fascynujących gier. Ci którzy nie załapali się na turlanie kostek mogli przelać hektolitry farby w kąciku malarskim. Doliczyłem się ponad dwudziestu malarzy! WotR robił wrażenie ilością ludków i wielkością stołu. Dla ludzi 'z zewnątrz' takie pokazy musiały robić piorunujące wrażenie. Jak na moje oko pokaz był przeprowadzony wzorowo!
Dla równowagi równie dużym zainteresowaniem cieszyły się gry na stoisku Egmontu, szczególnie te w wersji powiększonej, Skubane Kurczaki i Pędzące Żółwie. Jak to się mówi 'Pańskie oko konia tuczy' stoisko w pewnym momencie zostało nawiedzone przez samego big bossa Tomka Kołodziejczaka. Sporo radochy mieliśmy na stoisku IPN gdzie upolowaliśmy w dobrej cenie Kolejkę oraz udało się rozegrać w nią partyjkę. Za dzielną postawę i walkę w kolejce do samego końca moja małżonka została obsypana darami w postaci koszulki, gry planszowej i smyczy. Dużo zamieszania robiło stoisko z grami turecko-bałkańskimi, łowienie jabłka w misce z wodą stało się chyba hiciorem imprezy! Gry japońskie oraz turniej Scrabble oddalone nieco i nie były już tak obsadzone. Może następnym razem wnikniemy w niuanse chińskich szachów i mahjonga...
Na jednym ze stoisk, do końca nie wiem czy to była Galakta, Rebel czy Graal w super promocyjnej cenie dopadliśmy 'Posiadłość Szaleństwa' a sam koniec mój los został wylosowany w loteryjce... Obładowani pudłami z grami z trudem doczłapaliśmy do samochodu. Impreza jak marzenie!
Szczerze mówiąc wybierałem się dość niemrawo i bez jakiegoś większego zapału. Młodzi się opierali i nie wiem jakich sztuk perswazji dokonała moja lepsza połówka, bo jednak w odpowiedniej chwili się zjawili. Zrobiła się piknikowa rodzinna impreza. Spotkaliśmy wielu starych znajomych. Wspominki i pogadanki jak za starych czasów. Teraz pozostaje czekać na kolejną edycje...
Labels: festiwal gier, Galakta, Games Workshop, gry planszowe, Wszystko Gra
2 Comments:
-
- Inkub said...
3 września 2011 21:37Ej, a ja nic nie wiedziałem... Kurka wodna. Szkoda, wybrałbym się.- Gonzo said...
4 września 2011 08:18No szlag... ;-/