czwartek, 15 stycznia 2009
Keith Thompson
Spod choiny wygrzebałem podręcznik malarski jego autorstwa. Undeady czy jak kto woli Nieumarli bo tak to się zwie w polskim wydaniu, okazał się być lekturą interesującą, lecz pozostawił pewien niedosyt. Pustkę ot, kolejna książka z serii 'jak namalować potworka'. Wydane, poprawnie, błędów większych nie zawierało, garść sztuczek, parę trików, trochę lekcji, galeria postaci. Nic szczególnego. Autora nie kojarzyłem z niczego poza podobnym podręcznikiem o robotach i DVD dla Gnomon Workshop w sumie to miałem go za nauczyciela. Nie, nie mam w zwyczaju sprawdzać 'zawsze i wszystkiego' w obdzierającym z wszelkich tajemnic internecie, nawet przez myśl mi nie przeszło grzebanie w sieci i doszukiwaniu się kimże jest ów pan.
Jednak dziś za sprawą jednego z agentów przeszukującego zasoby w poszukiwaniu nowego wydania Shadow over Innsmouth, który natrafił na ilustracje Keitha do tej publikacji, zaszedłem na autorską stronę artysty.
To co zobaczyłem przerosło najśmielsze oczekiwania, których nie miałem zbyt wiele, ani nie były wysokie.
Jakich słów użyć przy określeniu twórczości Keitha? Nie wiem, podobne odczucia miałem ostatnio przy pierwszym przeglądaniu ilustracji do Slave of the Darkness, Iana Millera. Mroczne, wykręcone, perfekcyjne w detalu. Rewelacja! Przegapiłbym jednego z lepszych ilustratorów, przypadki rządzą...
Jak dla mnie prace K.T. doskonale wpasowują się w mroczne klimaty rodem z Lovecrafta a także, co w sumie nie powinno dziwić, pasują mi też do Warhammerów, ale mi prawie wszystko pasuje do Warhammerów...
Labels: arts, concept arts, Keith Thompson
:-)