środa, 23 maja 2012
Lungbursta na wykończeniu, dodałem płomienie by przełamać zalew czerwonego. Szukam fajnej bigshoty na dach. Rakiet i innych wynalazków jednak nie będzie. Oryginalnie lungbursta w Epicu ma zamontowany deffroller, zacząłem dziś poważnie rozważać te myśl... hmm
Labels: efekty modelarskie, orks, Wh40k
niedziela, 20 maja 2012
Kampania o Ursynię w toku, trzecia bitwa ma się rozgrywać na zasadach PlanetStrike, więcej o samej grze na blogu Madnessa. Coś czuję, że orkowe hordy będą stroną atakującą. Czas wesprzeć chopaków czymś ciut grubszym. Wyciągnąłem z gablotki dwa pojazdy, pradawną lungburstę zmontowaną wieki temu przez Gibbona i firmowego scrap tanka z MaxMini.eu.
Krok Pierwszy: Zacząłem od położenia czarnego podkładu, i nie był to niestety Chaos Black GW a jakiś samochodowy akrylowy podkład, którego jedynym plusem była cena... Farba schła wieki i błyszczała się okrutnie. Scrap tank dostał jeszcze warstwę ciemnego metalika, nie zachwyciłem się, czołg wyglądał jak brokatowa bombka...
Krok drugi to szybkie psikanko Satin Red. Kupiłem go chyba w Leroy Merlin albo innej Castoramie. Długo szukałem fajnego matowego czerwonego spraya ten dopasował się idealnie do mojego wyobrażenia orkowego "szybkiego czerwonego". Scrap tank pojechałem praktycznie po całości, czego za parę chwil pożałowałem, lungburstę owinąłem taśmą na gąsienicach i paru detalach.
Krok trzeci Boltgun Metal z pędzla, trochę mnie zmęczyło zamalowywanie czerwonych kół i traków małego czołgu, a wystarczyło go okleić taśmą... Drybrush grubym fajnym pędzlem jak leciało po wystających elementach obu pojazdów zakończył ten etap pracy.
Krok czwarty, wash Umber Shade Vallejo, raz mocniej raz słabiej rozrzedzony, lungbursta dostała po łączeniach i szparach między blachami oraz trochę na burtach. Podobnie scrap tank, z racji odkrytych kół przechlapanie go zajęło mi dłuższą chwilę i odstawiłem go na długie schnięcie.
Krok piątyGrubym drybrushowym pędzlem i Necron Compound, przejechałem parę razy po nitach i krawędziach lungbursty, dostało się też lufie i kratownicy na tyle pojazdu. Boki i spawy utytłałem odrobinę szarym powderem, gdzie wypadało poprawiłem texturującymi Stirland Mud i Armageddon Dust nanosząc je tak by udawały błoto. Fiksatywą zabezpieczyłem całość i tyle malowania na dziś. Całość prac to około 2 godzin.
Odnośnie samych modeli, wystawiać je będę w pełnym WYSIWYG`u co w przypadku orkowych pojazdów jest dość łatwe. Lungbursta dostanie big shootę na na wieżę i przynajmniej jeden zestaw rakiet, scrap tank będzie uzbrojony w pancerstopper, lufa po owinięciu drutem będzie wyglądała wystarczająco energetycznie a pozostała broń to big shoota, która już jest i wyrzutnia rakiet.
Labels: efekty modelarskie, Farby, Gibbon, GW, Madness, maxmini.eu, orks, Warhammer 40000, Wh40k
sobota, 28 kwietnia 2012
   Kupiłem kilka nowych farb GW, raczej z ciekawości bo tego co już mam na stanie nie wymaluję, w moim tempie, przez najbliższe siedemset lat. Upolowałem je w firmowym, sklepie konkretnie są to Dry Necron Compound, Texture Stirland Mud i Armageddon coś tam, Glaze Bloodletter. Dreada malowałem bardzo szybko do tego momentu to półtorej godziny...
   Czarny GW podkład ze spraya, suchy tradycyjny pędzel Boltgun metalem po całości. Następna warstwa to test nowego DRY Necrońskim czymś tam... Zaordynowałem młodemu przecierkę po krawędziach i wyszło dobrze.
  Farba dziwna, na pierwszy rzut oka odniosłem wrażenie, że jest zaschnięta. Rozłupanie skorupki odkrywa miękkie srebrnoszare błotko. Barwa zbliżona do Mithril Silver, może ciut jaśniejsza i jakby wpadająca w niebieskie tony, z tym ostatnim może mi się jedynie wydawać, ale jaśniejsza jest na pewno.
Gdy lekko podeschło pod lampą, przejechałem po całości pradawnym i dziś nieosiągalnym Armour Washem, lepszy od obecnych Black Washy bo niesie ze sobą drobiny metalicznego pigmentu, washowanie nim świetnie się nadaje do takich oldskoolowych modeli.
Nigdy nie żałuję washa na pojazdach i lubię jak zbiera się w kątach i załamaniach tworząc nieprzewidywalne zacieki, więc i tym razem nie poskąpiłem paru kropel więcej. Na nadal lekko mokrego washa poszedł miks Vallejo Sepia Shade i Umber Shade, czasem mniej czasem więcej jednego czy drugiego, tak by plamić i brudzić w prawie kontrolowany sposób. Po paru minutach, warstwa lekko podeschła więc przyszedł czas na test nowego Glaze`a Bloodletter i rozpocząłem plamienia na czerwono ile wlezie... Będąc ciągle w malarskim amoku, zmieszałem w dwóch kroplach Sepia Shade prawie pół kropli starego Fiery Orange Citadela i tym, na nadal wilgotną warstwę glaze`a dołożyłem jak popadło plamy "rdzy". Hydraulikę jedynie przetarłem lekko, Mithril Silverem, nie przykładając się zbytnio.
Glify, to prosty czarny podkład Vallejo, biały primer Vallejo i bardzo rozrzedzona warstwa Black Washa GW.
Czerwony na klacie i głowie to Foundation Macharite Red i dwie warstwy Bloodletter.
Podstawka to klasyczne wikol + trociny + piasek, kolor to texturujący Stirland Mud, dodało to zróżnicowanej średnicy grudek. Trawki to różne tufty, GW i Army Painter oraz sypana "sucha syberia" GF9. Do wykończenia została lufa lascanona i badyl. Jeszcze się zastanawiam co z nium zrobić. Dread ma być z klanu EvilSunz więc goffowy byk średnio mi tu pasuje. Na klacie dojdą jeszcze płomienie albo kratki i glify z naklejek albo coś zupełnie innego... Na razie nie mam pomysłu. Krawędź podstawki będzie machnięta Grave Earth i w zasadzie tyle na dziś...
Labels: efekty modelarskie, orks, Wh40k
poniedziałek, 23 kwietnia 2012
niedziela, 22 kwietnia 2012
Kampania w Wh40k rusza, zabieram się do niej jak mucha w smole, nie ma czasu na malowanie, sklejanie cokolwiek, ech... Ukradłem parę godzin z wczorajszego wieczora. Efektem jest złożony do kupy Scrap tank, dziesięciu cyberorków/cybernobzów i garść feral orków. Ci ostatni wzbogaceni będą trzema wyrzutniami rakiet, już wymyśliłem jak będą wyglądały, teraz tylko czas by je poskładać. Jako że ferale mają być zacofane, nie dam im bigshooty, dostaną za to coś w rodzaju grubej petardy na badylu. Do oddziału dołączę jakiegoś witch-doc`a / konowała i jeśli coś mi podejdzie to też jakiegoś grubszego typa na Noba. Jak widać części to bitsy MaxMini.eu i Kromlech.eu plus rączki GW oraz trochę moich podstawek.
Labels: cyborks, efekty modelarskie, Feral orks, Kromlech, kromlech.eu, MaxMini, maxmini.eu, scrap tank, Wh40k
sobota, 24 marca 2012
Piątek wieczór, piękna pora by po robocie dłubnąć coś przy ludkach. Pogrzebałem w paru pudłach, podwędziłem coś z motorowych ramek, trochę kleju i urodził się cyboar. Skąd mam te świnię, kurde, nie wiem, znalazłem ją w gratach jakiś czas temu. Dopasowanie motorowego nobza ograniczyło się do przycięcia butów i podpiłowania boczków prosiaka. Sprytna dziura w rączce orka pozwala mu w miarę stabilnie trzymać się na grzbiecie. Grot z ramki z motorami, podobnie jak i totem, który oryginalnie jest maską na motor. Pukawa to produkcja, MaxMini.eu podobnie jak głowy orka i grota. Irytuje mnie koszmarnie sztywny gretchin na patyku, więc przy następnej okazji ciut go ożywię. Jak na pierwsze posiedzenie to całkiem niezłe tempo, bo tylko trochę ponad dwie godziny. Garść fotek
niedziela, 18 marca 2012
Rotorów ciąg dalszy. Przedni też już skończony. Fotki poniżej. Wydech trochę zaczepia, pomysłów mam kilka co z tym zrobić. Skręcić go w lewo lub prawo, przebić podłogę i puścić dołem, albo rozdzielić na dwie rury i pociągnąć bokami pod burtami...
Rotor robiłem jak i poprzedni, kawałki PCV klejone na styku i wzmacniane łatami. Nity to tylko ozdoba, nie wierciłem otworów tak jak kiedyś w stompie. Blachy na skrzydłach, tym razem musiały być cieńsze, z pudła z materiałami wygrzebałem resztki folijki po jakichś cukierkach. Drugi zestaw nitów zrobiłem podobnie jak i pierwszy z patyczków GF9. Na koniec roto psiknąłem białym podkładem i na dziś tyle...
Na Facebooku TabletopGameNews, pojawiło się sporo fotek z imprezy. Sporo nowości, elektryzuje mnie fotka boxa Smallworld Realms, którego polskie wydanie zapowiada już Galakta. Najciekawsze fotki wybrali ludzie z CMoN, link do ich galerii.
Nie wiem jeszcze co to ale okrutnie podoba mi się typ na króliku. Podobną postać kreuje w 'Swords and Wizardry' jeden z moich synów... Proste, że muszę mieć tego ludka.
piątek, 16 marca 2012
Na chwilę powróciłem do warkopty. Rotor z tylu blach, ile tylko Mekowie dali radę wygrzebać. Na dziś tyle...
Labels: efekty modelarskie, Orkowie, orks, warcopta, Wh40k