wtorek, 30 września 2014
The Fang 2014 już za nami, oficjalna galeria na fanpage`u Games Workshop Warszawa. Na trzy dni przed postanowiłem wystartować, dzień zmarnowałem na chodzenie wokół pomysłu, wiedziałem jedynie, że wystawię Huntera.
Pierwszy pomysł był tak by myśliwy wypatrywał jakiegoś dużego stwora stojąc mu na głowie. Idealny byłby ambull wygrzebujący się spod ziemi ale go nie miałem. Figurka jest mała nawet jak na krasnoludzkie standardy musiała więc stać wysoko. W grę wchodził jakiś kamień lub skałka rozważałem też konar rozłożystego drzewa. Czasu było jednak za mało by bawić się w detale. Jakiś czas temu przygotowałem sobie kilka pociętych korzeni, z których po wygładzeniu i opaleniu powstały bazy pod ludki czy małe scenki, mam tego jeszcze kilka sztuk, użyję ich w przyszłości albo sprzedam. Sęk w tym, że nadawał się każdy kawałek, wybrałem najmniejszy z płaską powierzchnią na szczycie. Początkowo chciałem by ludek był wyjmowalny ze scenki. Miał być na własnej podstawce, zwykłej kwadratowej ale uznałem że będzie to psuło efekt. Figurka jest tak dziwna, że i tak nie użyję jej do grania. Pierwszym pomysłem było wystawienie jej jako Squata stojącego na zastrzelonym tyranidzie albo orku, niesty regulamin konkursu nie dopuszczał do miksów między systemowych, drętwota jakaś...Zacząłem od przygotowania korzenia, wyborowałem szparę pod listwę przy nogach ludka i pobejcowałem miejscami starając się jednak zachować w miarę naturalny i trochę surowy wygląd drewna. Podczas grzebania na strychu w poszukiwaniu zaginionej opalarki natrafiłem na zapomniane pudło z bitsami, nie mogłem się oprzeć pokusie by go nie przegrzebać. Znalazłem żabę i pomysł na resztę... Krasnal na górze na sawannie na jasnym tle w scenerii spalonej słońcem, im niżej tym ciemniej i wilgotniej, korzeń będzie wystawał z wody, żaba w krzakach i polujący na nią snotling, tego ostatniego wystarczyło wyjąć z pudełka z goblinami... które mój młody gdzieś skitrał bo po Figurkowym Karnawale Blogowym postanowił przejrzeć "małych zielonych" z MetalMagica.
W końcu zebrałem wszystko do kupy i wziąłem się za malowanie. Krasnal poszedł migiem, szary podkład ze spraja, khaki vallejo + gryphon sepia i rozjaśnienia tym samym z odrobiną białego. Drewno to nieśmiertelne pradawne combo Bestial Brown rozjaśniany Snakebite Leather (farby które mam od 1994 roku). Oldskoolowy ludek to i oldskoolowe farby. Metal na garłaczu to Bolt Gun Metal + Armour Wash (a jakże inaczej najlepszy wash bo nie dość że czarny to jeszcze ma metaliczny pigment), rozjaśniony Mithril Silverem. Buty, z tym miałem kłopot, najpierw były jasno brązowe ale źle to się komponowało, zlewały się z kolbą broni. Przemalowałem je szarymi i potraktowałem washami. Gleba to techniczny Agrella Earth (świetny efekt tanim kosztem) i tufty GamesWorkshop.
Żabę malowałem wg atlasu z płazami, w teorii to rana esculenta czyli żaba wodna, powszechny u nas mieszaniec gatunkowy (walor edukacyjny musi być, a co!). Szary podkład ten sam co w przypadku krasnala, żółty bazowy Bad Moon Yellow, na to wash Thraka Green, rozjaśnienia Goblin Green złamany odrobiną żółtego. Plamki i kropki rozrzedzonymi brązami. Czarny na oko i biały na kropkę blika.
Snotlingów mam kilkadziesiąt wzorów, wiele się powtarza i ich pozy nie są zbyt ciekawe w przeważającej większości wymachują maczugami lub miętoszą w łapach grzyby, ten jest dość wyjątkowy bo skrada się i do tego jest uzbrojony w łuk, idealny myśliwy. Malowany podobnie jak żaba, w tym samym czasie tymi samymi kolorami, ciapki odpuściłem choć pierwotnie chciałem go pomalować identycznie jak żabę, w końcu jest na polowaniu. Czapka Merchrite Red, rozjaśnione na mokro czerwonym z zestawu do gazetowego wydania Władcy Pierścieni, na to glaze Bloodletter Red. Pas przez oczy Hideous Blue i wash Asurmen Blue, ciuszek miał być fioletowy by ładnie dopełniać barwy ale wpadł w brązy po washach i tak już zostało.
Pod korzeń podkleiłem kawałek cienkiej pleksi, obciąłem mniej więcej oble i pomalowałem najpierw na czarno a później mix Dark Angel Green z czarnym by nadać głębi toni... oczywiście tego na fotkach nie widać. Roślinki z akwarystycznego, na szybko wydawały się świetnym pomysłem, miało być ich więcej i gęściej, ostatecznie chyba się nie sprawdziły. Rodzi się pomysł by wyciąć zestaw roślin laserem. Grzyby z greenstuffu miały wypełnić pustą przestrzeń na pniu, żółte dla kontrastu. Jak zwykle za późno się za wszystko zabrałem... I garść fotek na koniec.
Labels: efekty modelarskie, Games Workshop, krasnale, the fang
poniedziałek, 15 września 2014
Pierwszą własną bitwę z użyciem wszystkich posiadanych figurek krasnali, miałem ich już coś ze 30 sztuk, rozegrałem z Paladynem tydzień później w klubie na Starym Mieście. Graliśmy bez ksiąg armii budując armie na podstawie załączonej do 4ed listy. Krasnoludy wspierane przez Elfów starły się z goblińsko-skaveńską armią, pech chciał że gracz szczurami wystawił Vermin Lorda. Wprawdzie (z braku ludków) pozwoliliśmy sobie na wystawienie oddziału składającego się z 12 championów ale to nie pomogło, Vermin czego nie zjadł to rozpędził, przegraliśmy jakoś okrutnie ale to nie miało żadnego znaczenia, bo graliśmy w Warhammera Fantasy Battle`a!
wtorek, 26 sierpnia 2014
Upper-Deck wprowadził do sprzedaży nie kolekcjnerską karciankę opartą o mechanikę Legendary z uniwersum Aliena a precyzyjniej mówiąc Aliensa. Parę słów więcej na BoardGameGeeku. Upper-deck zapowiada 500+ "Original Art Card Set" znaczy tyle, że możemy się spodziewać malowanych obrazków a nie fotek, które mieliśmy swego czasu w AvP. Tak na marginesie, ISA podczas Avangardy wyprzedawała swoje resztki magazynowe AvP.
sobota, 9 sierpnia 2014
Fantasy Flight Games nie zwalnia, dziś zajawka nowej gry... (nutki imperialnego marsza)... StarWars Armada niebawem trafi do sklepów i pod strzechy w formie pudła pełnego star destroyerów, rebelianckich korwet i fregat. Wchodzimy na nowy, wyższy poziom kosmicznej nawalanki. W sumie od tej skali powinni zacząć.
Labels: fantasy flight games, FFG, star wars
czwartek, 7 sierpnia 2014
Nowy potworak z Kingdom of Death, zwyczajowo piękny detal, absurd doprowadzony do perfekcji i wysoka cena. Nie kupuję ;)
Labels: dziwadło, Kingdom Death, kingdom of death
środa, 6 sierpnia 2014
Przed momentem Fantasy Flight Games zapowiedziało nową grę. Będzie nią planszowa odsłona rewelacyjnego XCOM`a. To pierwsza gra FFG która będzie wspierana tabletową aplikacją. Czy taka hybryda się sprawdzi?
Dodałem dla niej dwa tagi, gra planszowa i gra na prąd.
Labels: FFG, gra na prąd, gra planszowa
poniedziałek, 28 kwietnia 2014
Przypadkiem krążąc po Sieci natrafiłem na zajawkę tego oto wydawnictwa: DC Comics kolekcja Figur Szachowych zapowiada się o niebo ciekawiej od szachownicy z Harrego Pottera. Figurki wykonane z "żywicy metalicznej" oraz ręcznie malowane, tak informuje reklamówka. Jeśli Gacek wielkouch jako biały król to czarnym może być tylko Joker. Cóż że badziewne plasticzane wykończenie obramowania szachownicy "w stylu Gotham", malowana na metaliczny kolor rama czy oryginalne (bleee, nolanowskie) logo na środku planszy, nic nie powstrzyma prawdziwego fana przed prenumeratą, no może cena albo znaczek na lodówkę z reprintem okładki 27 numeru Batmana... Zastanawiam się po ilu numerach skończą się pozytywni bohaterowie z Gotham, hehehe, czy hetmanem będzie Superman?
Labels: batman, DC Comics, gry planszowe, kolekcje
sobota, 26 kwietnia 2014
Miesiąc z okładem minął od ostatniego wpisu, masakra jakaś ale czasem tak się dzieje.
Wieczorami, bez specjalnego zapału, coś tam dłubałem w ludkach do Bolt Action, dużo tego nie ma. Snajper z obserwatorem, dowódca z adiutantami i początek oddziału grenadierów. Z podstawowego pudełka japońskiej piechoty, bez większych problemów daje się wyciągnąć prawie 600pkt. Do obliczeń używam on-line`owego EasyArmy, fajna rzecz. Za grosze, głównie na allegro, skompletowałem (no prawie) polskie edycje Ospreyów dotyczące okresu Pacyfiku, wolny czas zszedł na pogłębianiu wiedzy w temacie.
 Oryginalne podstawki są, moim zdaniem, za cienkie więc zrobiłem sobie fajny zestaw ciętych z 2mm plexi. Okrągłe 60mm z otworami pod pieszych, pierwotnie przeznaczone dla karabinów maszynowych ale znalazły już zastosowanie. 55x25mm pod leżących, sporą garść zwykłych 25mm i wysoką na 160mm pod samolot.
  Złożenie snajpera nie było problemem. Leżący jest dostępny w zestawie, dobór rączek z bronią to też kwestia chwili. Okleiłem go greenstuffem, starając się wydłubać coś co przypomina liście i trawę. Luneta pochodzi z zestawu brytyjskiego. Głowa to któryś ashigaru z MaxMini.eu z wyciętym wnętrzem w które wpasowała się przypiłowana oryginalna plastykowa główka. Obserwator dostał lornetkę, pistolet do kabury oraz podobne "liściaste" maskowanie. Malowanie eksperymentalne, za cholerę nie mogłem trafić w kolor ale szczerze mówiąc bardzo się spieszyłem. Wyszło jak wyszło, poprawiać już tego nie będę. Fotki koszmarne, aparat głupieje do reszty i odwzorowuje barwy wg własnego widzimisie...
   Na drugi ogień poszedł dowódca z adiutantami. Obowiązkowy miecz, sztandar i trąbką. Normalnie command group jak za starych warhammerowych czasów. Będą dobrze zagrzewać do szarż banzai!
   Na koniec grenadierzy, a w zasadzie ich zalążek. Pierwsza podstawka to NCO uzbrojony w broń automatyczną i pierwszy team, druga to sami żołnierze ale za to z palmą i lornetką.
   Na deser Mitsubishi Zero, skala 1:72 kupiony gdzieś w kiosku na Dworcu Centralnym za kilkanaście pln. Model z serii padłego Amercomu, trochę szkoda bo w sumie wypuścili masę fajnych rzeczy, metalowy i całkiem nieźle pomalowany. W wolnej chwili trochę go upiększę obstukując i brudząc w odpowiednich miejscach.
Labels: Banzai!, Bolt Action, efekty modelarskie, Japonia, laser, maxmini.eu
niedziela, 16 marca 2014
Jakiś czas temu na facebookowym fanpage`u Spellcrow odbył się mini konkurs. Celem było opisanie jednej z trzech prezentowanych figurek. Do wyboru były opancerzona kobitka z mieczem, skrytobójca i gnom skryba. Ten ostatni podobał mi się najbardziej. Pokraczny typ targający pod pachą wielgachną księgę. Skomentowałem w dwóch zdaniach i szczerze mówiąc, zapomniałem o temacie. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że wygrałem. Ludek po kolejnych paru dniach dotarł do mnie drogą pocztową. Wygląda na to, że warto brać udział w internetowych konkursach.
  Pudełko pocztowe tradycyjne jak dla tego typu przesyłki, zawierało spory kawał bąblastej folii, która zabezpieczała blister z figurką. Figurka nie lata po komorze blistra bo dodatkowo znajduje się w firmowej foliowej torebce, wszystko czyste, pięknie zaprojektowane i estetyczne, normalnie elegancja-francja. Po chwili obracania opakowania w łapach, postanowiłem dobrać się do ludka. Blister co ciekawostka, jest zaklejony maleńką ale wyjątkowo mocną srebrną naklejką, a nie jak zazwyczaj spięty zszywaczem. Papierek przepięknie zaprojektowany, na froncie mamy kolorowy motyw z logo UmbraTurris a tył zdobi wyszukane bezbłędne eleganckie liternictwo i firmowy znak Spellcrow. Całość sprawia bardzo dobre wrażenie i ogromną przyjemnością bierze się tak opakowany produkt do ręki. Lecz jak piękne opakowanie by nie było to jednak jego zawartość jest ważniejsza. Wytrząsam zawartość torebki i biorę się do oglądania. Miniaturka jest odlana z szarej żywicy, elastycznej ale i odpowiednio twardej. Rzeczy które być muszą czyli "patyczków" odpowietrzające, jakieś zwyczajowe błonki do usunięcia jednym ruchem szczotki, trzy minuty pracy i model będzie gotowy do podkładowania. Odlew bez zarzutu.
Gnom Skryba zawsze mi się podobał, to jeden ze starszych wzorów Spellcrow i pierwotnie lany był w metalu, ale recast w żywicy nie ujmuje mu niczego. Pokręcona postura gnoma skryby jakby rodem z bajkowego świata. Wielka księga, pióro i różne drobiazgi na pasku i kosturze, niesamowita charakterna twarz. Uwielbiam te komiksową, przerysowaną stylistykę i żałuję, że nie wszystkie ludki do UmbraTurris się jej trzymają.
  Przy okazji gnoma krótko zaprezentuję też inny model do UT, który mam w kolekcji. Jest to Goblin z żabą, kupiłem go dość dawno temu, miał robić za szamana do goblińskiej armii. W zasadzie od paru lat czeka na pomalowanie. Fajny mały filigranowy ludek. Cwany goblin ukrywający swe prawdziwe złośliwe oblicze za ogromną drewnianą maską. Jako, że moja armia goblinów do Warhammera Fantasy Battle`a wylądowała na strychu, coś mi się zdaje ,że pogromca żab awansuje na stanowisko grota pomagiera dla Weirdboya w armii feral orków. Co by nie gadać ludek z pomysłem a rzeźba mimo swego wieku nadal trzyma się nieźle.
Na koniec porównanie starego i nowego blistera Spellcrow i garść fotek prezentowanych figurek.
Labels: fantasy, gnom, goblins, Spellcrow, Umbra Turris
piątek, 7 marca 2014
Jakiś czas temu zacząłem pogrywki z młodymi w Fallouta:Warfare, jako że granie proxami fajne nie jest postanowiłem zmontować kilku ghouli. Bitsy kupione za grosze u Faberów dostarczyły ciałek i większości kończyn, brakowało niestety główek, ale jakoś sobie poradziłem. Macki i dziwna głowa to części z MaxMini, czaszki nie wiem bo przemieszały mi się w pudełku. Szkielety były gołe co źle wyglądało, w końcu to miały być ghoule a nie zombie czy szkieletory. Trzeba było je czymś oblepić. I zaczęły się schody. Na nieszczęście pierwsze co nawinęło mi się pod rękę był Liquid Green Stuff. Kiedyś, bez większych sukcesów, łatałem tym dziury w żywicowych odlewach. Pomyślałem że nałożone grubo da fajny efekt. Wyglądało dobrze do póki nie wyschło, ostatecznie nie dodając prawie nic do grubości. Nędza jakaś. W końcu wkurzony, wyciągnąłem szpachlę Tamiyi i zrobiło się ciut lepiej. Czachy miały puste oczodoły co psuło efekt, więc dodałem gałki z kulko-ziaren, które wyprułem z filtra do wody. Kiedyś tam do orkowych pojazdów robiłem z nich nity, fajna sprawa.
Druga muka to podkład, którego użyłem, do tej pory sprawdzał się wyśmienicie, dawał jasnoszary matowy drobny nalot, który świetnie przyjmował farbę, lecz tym razem sypnął jakimś piaskiem choć dobrze wybełtałem puszkę. Ludki dostały koszmarnego ziarna, które dodatkowo uwydatnił lakier zabezpieczający. Ech, pocieszam się, że to ludki do luźnego grania i nie ma jakiegoś ciśnienia na jakość. Malowanie to podkład z foundacyjnych citadelek, plus washe różne i podłużne głównie Gryphon Sepia i Devlan Mud.
Fabularnie to załoga ruskiego okrętu podwodnego, stąd pasiaste koszulki. Garść fotek na koniec.
Labels: efekty modelarskie, Fallout