sobota, 26 kwietnia 2014
Miesiąc z okładem minął od ostatniego wpisu, masakra jakaś ale czasem tak się dzieje.
Wieczorami, bez specjalnego zapału, coś tam dłubałem w ludkach do Bolt Action, dużo tego nie ma. Snajper z obserwatorem, dowódca z adiutantami i początek oddziału grenadierów. Z podstawowego pudełka japońskiej piechoty, bez większych problemów daje się wyciągnąć prawie 600pkt. Do obliczeń używam on-line`owego EasyArmy, fajna rzecz. Za grosze, głównie na allegro, skompletowałem (no prawie) polskie edycje Ospreyów dotyczące okresu Pacyfiku, wolny czas zszedł na pogłębianiu wiedzy w temacie.
 Oryginalne podstawki są, moim zdaniem, za cienkie więc zrobiłem sobie fajny zestaw ciętych z 2mm plexi. Okrągłe 60mm z otworami pod pieszych, pierwotnie przeznaczone dla karabinów maszynowych ale znalazły już zastosowanie. 55x25mm pod leżących, sporą garść zwykłych 25mm i wysoką na 160mm pod samolot.
  Złożenie snajpera nie było problemem. Leżący jest dostępny w zestawie, dobór rączek z bronią to też kwestia chwili. Okleiłem go greenstuffem, starając się wydłubać coś co przypomina liście i trawę. Luneta pochodzi z zestawu brytyjskiego. Głowa to któryś ashigaru z MaxMini.eu z wyciętym wnętrzem w które wpasowała się przypiłowana oryginalna plastykowa główka. Obserwator dostał lornetkę, pistolet do kabury oraz podobne "liściaste" maskowanie. Malowanie eksperymentalne, za cholerę nie mogłem trafić w kolor ale szczerze mówiąc bardzo się spieszyłem. Wyszło jak wyszło, poprawiać już tego nie będę. Fotki koszmarne, aparat głupieje do reszty i odwzorowuje barwy wg własnego widzimisie...
   Na drugi ogień poszedł dowódca z adiutantami. Obowiązkowy miecz, sztandar i trąbką. Normalnie command group jak za starych warhammerowych czasów. Będą dobrze zagrzewać do szarż banzai!
   Na koniec grenadierzy, a w zasadzie ich zalążek. Pierwsza podstawka to NCO uzbrojony w broń automatyczną i pierwszy team, druga to sami żołnierze ale za to z palmą i lornetką.
   Na deser Mitsubishi Zero, skala 1:72 kupiony gdzieś w kiosku na Dworcu Centralnym za kilkanaście pln. Model z serii padłego Amercomu, trochę szkoda bo w sumie wypuścili masę fajnych rzeczy, metalowy i całkiem nieźle pomalowany. W wolnej chwili trochę go upiększę obstukując i brudząc w odpowiednich miejscach.
Labels: Banzai!, Bolt Action, efekty modelarskie, Japonia, laser, maxmini.eu
niedziela, 16 marca 2014
Jakiś czas temu na facebookowym fanpage`u Spellcrow odbył się mini konkurs. Celem było opisanie jednej z trzech prezentowanych figurek. Do wyboru były opancerzona kobitka z mieczem, skrytobójca i gnom skryba. Ten ostatni podobał mi się najbardziej. Pokraczny typ targający pod pachą wielgachną księgę. Skomentowałem w dwóch zdaniach i szczerze mówiąc, zapomniałem o temacie. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że wygrałem. Ludek po kolejnych paru dniach dotarł do mnie drogą pocztową. Wygląda na to, że warto brać udział w internetowych konkursach.
  Pudełko pocztowe tradycyjne jak dla tego typu przesyłki, zawierało spory kawał bąblastej folii, która zabezpieczała blister z figurką. Figurka nie lata po komorze blistra bo dodatkowo znajduje się w firmowej foliowej torebce, wszystko czyste, pięknie zaprojektowane i estetyczne, normalnie elegancja-francja. Po chwili obracania opakowania w łapach, postanowiłem dobrać się do ludka. Blister co ciekawostka, jest zaklejony maleńką ale wyjątkowo mocną srebrną naklejką, a nie jak zazwyczaj spięty zszywaczem. Papierek przepięknie zaprojektowany, na froncie mamy kolorowy motyw z logo UmbraTurris a tył zdobi wyszukane bezbłędne eleganckie liternictwo i firmowy znak Spellcrow. Całość sprawia bardzo dobre wrażenie i ogromną przyjemnością bierze się tak opakowany produkt do ręki. Lecz jak piękne opakowanie by nie było to jednak jego zawartość jest ważniejsza. Wytrząsam zawartość torebki i biorę się do oglądania. Miniaturka jest odlana z szarej żywicy, elastycznej ale i odpowiednio twardej. Rzeczy które być muszą czyli "patyczków" odpowietrzające, jakieś zwyczajowe błonki do usunięcia jednym ruchem szczotki, trzy minuty pracy i model będzie gotowy do podkładowania. Odlew bez zarzutu.
Gnom Skryba zawsze mi się podobał, to jeden ze starszych wzorów Spellcrow i pierwotnie lany był w metalu, ale recast w żywicy nie ujmuje mu niczego. Pokręcona postura gnoma skryby jakby rodem z bajkowego świata. Wielka księga, pióro i różne drobiazgi na pasku i kosturze, niesamowita charakterna twarz. Uwielbiam te komiksową, przerysowaną stylistykę i żałuję, że nie wszystkie ludki do UmbraTurris się jej trzymają.
  Przy okazji gnoma krótko zaprezentuję też inny model do UT, który mam w kolekcji. Jest to Goblin z żabą, kupiłem go dość dawno temu, miał robić za szamana do goblińskiej armii. W zasadzie od paru lat czeka na pomalowanie. Fajny mały filigranowy ludek. Cwany goblin ukrywający swe prawdziwe złośliwe oblicze za ogromną drewnianą maską. Jako, że moja armia goblinów do Warhammera Fantasy Battle`a wylądowała na strychu, coś mi się zdaje ,że pogromca żab awansuje na stanowisko grota pomagiera dla Weirdboya w armii feral orków. Co by nie gadać ludek z pomysłem a rzeźba mimo swego wieku nadal trzyma się nieźle.
Na koniec porównanie starego i nowego blistera Spellcrow i garść fotek prezentowanych figurek.
Labels: fantasy, gnom, goblins, Spellcrow, Umbra Turris
piątek, 7 marca 2014
Jakiś czas temu zacząłem pogrywki z młodymi w Fallouta:Warfare, jako że granie proxami fajne nie jest postanowiłem zmontować kilku ghouli. Bitsy kupione za grosze u Faberów dostarczyły ciałek i większości kończyn, brakowało niestety główek, ale jakoś sobie poradziłem. Macki i dziwna głowa to części z MaxMini, czaszki nie wiem bo przemieszały mi się w pudełku. Szkielety były gołe co źle wyglądało, w końcu to miały być ghoule a nie zombie czy szkieletory. Trzeba było je czymś oblepić. I zaczęły się schody. Na nieszczęście pierwsze co nawinęło mi się pod rękę był Liquid Green Stuff. Kiedyś, bez większych sukcesów, łatałem tym dziury w żywicowych odlewach. Pomyślałem że nałożone grubo da fajny efekt. Wyglądało dobrze do póki nie wyschło, ostatecznie nie dodając prawie nic do grubości. Nędza jakaś. W końcu wkurzony, wyciągnąłem szpachlę Tamiyi i zrobiło się ciut lepiej. Czachy miały puste oczodoły co psuło efekt, więc dodałem gałki z kulko-ziaren, które wyprułem z filtra do wody. Kiedyś tam do orkowych pojazdów robiłem z nich nity, fajna sprawa.
Druga muka to podkład, którego użyłem, do tej pory sprawdzał się wyśmienicie, dawał jasnoszary matowy drobny nalot, który świetnie przyjmował farbę, lecz tym razem sypnął jakimś piaskiem choć dobrze wybełtałem puszkę. Ludki dostały koszmarnego ziarna, które dodatkowo uwydatnił lakier zabezpieczający. Ech, pocieszam się, że to ludki do luźnego grania i nie ma jakiegoś ciśnienia na jakość. Malowanie to podkład z foundacyjnych citadelek, plus washe różne i podłużne głównie Gryphon Sepia i Devlan Mud.
Fabularnie to załoga ruskiego okrętu podwodnego, stąd pasiaste koszulki. Garść fotek na koniec.
Labels: efekty modelarskie, Fallout
piątek, 21 lutego 2014
  Dvareg's sewer scouts to nowa jednostka Werewoolf Miniatures, która na dniach ma trafić do sprzedaży na e-bay. Dzięki uprzejmości szefostwa firmy dostałem zestaw do recenzji. W skład oddziału rozpoznania kanalarzy kurdupli wchodzi pięciu pięciu brodatych pokurczy uzbrojonych w karabiny laserowe. Jako maniak Squatów i wszelkiej maści kosmicznych krasnali (byle ładnych rzecz jasna) bardzo się z tej paczki ucieszyłem.
  W pudełku dostajemy sześć ramek z szarym żywicowym towarem. Każdy ludek wraz z przynależnymi mu kończynami, głową i bronią pojawia się na własnej listwie. Nie rozpisuję się nad jakością odlewów bo nie ma się czego czepiać, dziur w miejscach żywotnych nie stwierdziłem, blaszki nadlewów nieistotne, przyłącza i wlewki wstawione inteligentnie a ich usunięcie nie masakruje modeli.
Rzeźba jakby ostrzejsza niż w poprzednich produktach i detal też drobniejszy się trafia, widać dłubacz się wyrabia. Drobna uwaga, buty mogły by mieć jakiś protektor, jego brak "zmiekcza" odbiór figurek przez jawią mi się trochę jak bajkowe krasnale, może to taki zamierzony efekt, a może moje skrzywienie. Pozy dynamiczne, choć przydałaby się jeszcze jedna czy dwie lewe ręce dla urozmaicenia. Może z czasem dostaniemy jakiś dodatek ze specjalną bronią i bonusowymi łapkami. Twarze charakterne, brodziska rozwiane i odpowiednio szalone. Już na ramkach wyglądały dobrze ale po sklejeniu jeszcze zyskują.  Trochę zabawy było z dopasowaniem rączek do ciałek, w jednym z modeli musiałem odciąć ładownice, ale odbyło się to bez większego bólu. Lubię przekrzywiać główki ludzików, to zawsze dodaje uroku, lecz brody trochę przeszkadzały, jedną czy dwie minimalnie skróciłem inne podciąłem od spodu, ale w zasadzie i bez tych operacji można je bez większych problemów wkleić na miejsce.
  Ostatnią ramką zajmują różne dodatki, noktowizor z niesamowitymi detalami, celownik, granaty w wiązce i jeden luzem, bagnet i hełm. Tego ostatniego nie użyłem, przyda się na później. Zestaw godny polecenia a dla kolekcjonerów wręcz konieczny. Garść fotek na koniec.
Ramki czy jak kto woli listewki:
Krasnale poskładane i gotowe do penetrowania kanałów:





Labels: dvareg, Squat, squats, werewoolf miniatures
wtorek, 11 lutego 2014
Odmęty Sieci są niezbadane, dziś trafiłem na pełną ścieżkę dźwiękowa jednej z najlepszych gier jakie powstały czyli Fallout 3. Tu do posłuchania a tu dwa słowa o kompozytorze.
Labels: Fallout, gry elektryczne, Gry komputerowe
czwartek, 6 lutego 2014
Stormboyzi doczekali się chwili uwagi. Oddział zrobiłem w miarę szybko i bez szczególnego kombinowania. Składając ich starałem się jedynie zaoszczędzić odrobinę części z plecaków by mieć z czego zmontować uber-turbo-plecak dla Noba. Ciałko GW, głowa MaxMini z zestawu motocyklisty, zgrabnie biegnące nóżki z Kromlecha coby miał czym przebierać w locie, dorobiłem jedynie z plasticardu ostrza. Nity powstały z kulek wypełniacza wyprutych z kuchennego filtra wody. Zaczepieniem rakiety stał się jeden z biohazardowych plecaków MaxMini. Wyzwaniem było zainstalowanie ludka na latającej podstawce, zależało mi na tym by górował nad oddziałem ale nie chciałem montować go na górze śmieci. Wybrałem najdłuższy z patyczków, podstawkę obciążałem czym się dało, ale nie jestem do końca zadowolony ze stabilności, czas się wybrać do wędkarskiego po ołowiane ciężarki. Całość prac to ze dwie godziny nieskrępowanego szału sklejania i cięcia. Fotki z dwóch sesji, ich jakość zależy jedynie od kaprysów aparatu i fluktuacji biomasy na Yuggoth albo tego co Mi-go szykują na drugie śniadanie, więc nie biorę za nie odpowiedzialności.
Labels: efekty modelarskie, Games Workshop, kromlech.eu, maxmini.eu, Orkowie, orks, Wh40k
poniedziałek, 3 lutego 2014
  Odchudzony White Dwarf trafił do sklepów a wraz nim premierowo Warhammer:Visions. Zbieram kupuję WD regularnie od 1994 roku, siłą rzeczy te nowe wydania musiałem kupić, przy okazji zassałem też i Visions. WD schudł i to drastycznie, za 12pln dostajemy 32 stronicową gazetkę. Nie wiem czy to za sprawą zapowiadanych w numerze krasnali, czy plam na Księżycu pismo mi się spodobało! Po zwyczajowym wstępniaku, którego i tak nikt nie czyta i lakonicznym spisie treści, natrafiamy na prezentację pierwszego boxa do krasnali. Dual pozwalający na zmontowane oddziału Hammererów albo Longbeardów za jedyne 150pln. Nowa edycja armii zapowiada silną zmianę w stylistyce. Krasnale stały się wyższe i dostały nóg. Może trochę za bardzo przypominają swoich pobratymców ze Śródziemia. Detale jednak są dużo ciekawsze. Masa fenomenalnych zdobień, szczególnie dobrze to wygląda na grupie dowodzenia widać, że ktoś dobrze nad tym koncepcyjnie popracował. Idealnie jednak nie jest, nie leżą mi kanciaste hełmy Młotkowych, wyglądają jak przeniesione z Mantica.
Nowy bohater Belegar też nie bardzo mnie zachwycił, odnoszę wrażenie, że jest trochę za długi, totem z pleców do usunięcia. Kolejnym nowym krasnoludziem jest Dragon Slayer, cena 65 pln za jednego typa to sporo. Nie wiem czy go kupię, biorąc pod uwagę, że zabójców smoków mam już kilkunastu starych metalowych. Spory plus w porównaniu z nimi jest to fakt że jest dynamiczny, może nawet aż za bardzo, wygląda jakby miał za moment zlecieć z podstawki.
Kolejne strony to zapowiedzi kilku książek z Black Library, dodatku do Space Hulka na ipady i kilka słów o nowym piśmie Warhammer:Visions. Jervis Johnson prezentuje dość oryginalny sposób rozpoczynania bitw do obu Warhammerów. Po za tym w pisemku dostajemy jeszcze parę słów na podsumowanie zeszłomiesięcznej premiery kodexu do Tyranidów, Dalej to dwie strony o malowaniu krasnali, złoto, brody, zbroje i ciałka po raz kolejny. Poradnik, jak skleić plastikowego kurdupla z użyciem klejów GW. Pojawia się też zestaw zasad dla Belegara, czyżby miałoby ich zabraknąć w Księdze Armii? Dalej dostajemy dwa słowa od designerów, o projektowaniu hammerersów i longbeardów a w przyszłym tygodniu w tym miejscu opisani mają być inżynierowie lub maszyny, coś co określone zostało jako 'engeneering madness'. Teksty zrobiły swoje bo zaczynam się znowu nakręcać na krasnale. Ostatnie pięć stron to seria krótszych tekstów poświęconych głównie krasnalom i wizji autorów przy ich przeprojektowywaniu ale są też porady taktyczne dla tyranidów. Nowa inicjatywa to prezentacja najciekawszych części z premierowych pudełek, dziś jest to oathstone, zastanawiam się czy będzie notowanie listy przebojów najlepszych bitsów... Numer kończy wypełniacz w postaci kilku fotek z tzw Bunkra White Dwarfa. Muszę powiedzieć, że taka forma pisma do mnie przemawia i o dziwo jest co poczytać! Odkładam WD i sięgam po drugie pismo.
  Warhammer: Visions dostajemy w formacie A5, 228 stron full fotek minimum tekstu, czy to fajne, czy warto wydać 35pln, o tym powiem zaraz w kilku słowach.
Na początku zaznaczam, że fotki są wypasione z detalami i jest bardzo dużo, w zasadzie pismo napchane jest fotkami od pierwszej do ostatniej strony ale jest dobrze pomyślane. Pierwsza rzecz, która zwróciła moją uwagę jest ramka zawierająca nazwiska redakcji wraz z mailami do ludzi odpowiedzialnych za poszczególne zadania. Niby nic takiego ale teraz można bezpośrednio opierniczyć fotografa za jakieś dziadostwa, w moim odczuciu jakoś ociepla to wizerunek firmy.
Zaczynam przeglądanie i pismo rozpękło mi się przy okładce, zaraz po trzecim rozłożeniu, tak sobie to wygląda bo tanie nie było ale może dam radę wymieć je w firmowym sklepie. Drukowane w UK a nie PL i od razu chała. Spis treści donosi, że należy się spodziewać tyranidów, tyranidów i jeszcze paru tyranidów, może coś do Hobbita/LotRa coś z Forge Worlda, jest nawet Blanchitsu... Pierwszy dział to Ostatnie Nowości, harpia, hive crone (coś nowego bo nie znam typa),haruspex, exocrine, hive guards, tyrant guard, tyranid warriorzy, tyranid prime, po drodze zaliczamy gustowną rozkładówkę i mamy już za sobą 25 kartek. Kolejne 5 kartek zostało poświęcone Hobbitowi, strażnicy Jeziora z masterem i pokojowcem, pięćsetny wariant Gandalfa, to za mało jeśli ktoś jest zainteresowany tylko tą grą. Forge World, został potraktowany podobnie jak Hobbit, to jedynie kilka kartek z pomalowanymi modelami. Kolejny rozdział to Armia Miesiąca, dziś Wampiry. Kupa świetnych modeli w niezłym malowaniu, siedem stron. Następne 27 kartek czyli ponad 50 stron to najlepsze i wybrane modele z Golden Demona w Memphis i tu jest co oglądać. Jeden zarzut ale za to poważny, fotki są bardzo ostro szparowane, a przez blendy przebija się tło z kartki, bardzo mnie to męczy przy oglądaniu, ale mamy maila do fotoedytora więc można się poskarżyć. Następne 6 kartek to niby battle raport, Chaos SM vs GrayKnight + Eldarowie, w tej formie wydaje mi się być nietrafione. Same fotki to trochę za mało, preferuję battle raporty prezentowane na mapkach. Kolejne 8 stron to Kit Bash, dziś orkowe ciężarówki, bardzo fajne! Blanshitsu na trzy kartki pozostawia niedosyt ale dobrze, że jest. Kolejnych 14 kartek to impresje w temacie rojów tyranidów zebrane pod wspólnym tytułem Hive Fleets. Kończy się to schematami malarskimi dla konkretnych flot, malujący tyranidów powinni czuć się dopieszczeni. Spis firmowych sklepów, zajawka nowego cienkiego White Dwarfa i zaproszenie do subskrypcji kończą pierwszy numer W:Visions.
  Jestem pozytywnie zaskoczony poziomem obu wydawnictw, może miejscami jeszcze coś nie styka ale to kosmetyka, ogólnie nie ma tragedii. Rozbicie WD na dwa osobne pisma wyszło na dobre.
Labels: Games Workshop, Warhammer, Warhammer:Visions, White Dwarf
poniedziałek, 27 stycznia 2014
Fantasy Flight Games zapowiada Nemesis, długo oczekiwany, dodatek do Relica. Rozwinięcie umożliwi grę w 6 osób oraz wprowadza sporo nowości w tym cztery scenariusze, karty zagrożeń, sprzęt i co dość oryginalne, nowy tryb gry.
Labels: FFG, Games Workshop, Relic, Wh40k
niedziela, 22 grudnia 2013
Za sprawą GOG.COM i jej darmowej dystrybucji starych Falloutów wróciła wśród kumpli moda na te serie. W Fallouty grałem, jak chyba każdy, dobre kilkanaście lat temu, najmniej jednak w Tacticsa.
Moja dystrybucja pochodzi z serii Kultowych Gier Komputerowych dołączanych onegdaj do Gazety Wyborczej. Płyta zawiera F1,F2 i F:T plus nieistotne w tym zestawieniu SpellForce oraz Victorię. Instalując F:T liczyłem, że uchwycę ducha dawnych produkcji, po raz kolejny wchłonę esencję retro-grania ale coś mi jednak umyka. Przypuszczam, że w chwili premiery w 2001 po prostu za mało w to grałem, i jeśli tak było wynikać to mogło jedynie z braku czasu, w tym czasie mój drugi młody zawitał na świecie... Zostawiłem ten tytuł na później... i się przeleżał. Dziś bez sentymentu i emocji całkowicie na chłodno, nie potrafię już w F:T z zaangażowaniem zagrać, trochę chyba szkoda. Odrobiłem temat młócąc nieprzytomnie w Fallout 3, ale to już nie to samo...
Mam taki zwyczaj, że zawsze przeglądam płytę z instalką. Szukam ukrytych treści, nie raz znalazłem zagrzebane concept-arty, luźne nie użyte sample, czasem soundtrack leży od tak sobie w jakimś katalogu. Tym razem trafiłem na perełkę. Kompletne zasady do ludkowego bitewniaka Fallout:Warfare. Podręcznik, wzorniki i masa plaskaczy zawierających "figurki" Bractwa, mutoli, bandziorów ale też i pojazdy czy roboty. Rzuciłem okiem i gierka od strony mechanicznej zapowiada się ciekawie. Taktyczna drużynowa skirmiszowa rozpierducha. Już chyba wiem w co będę grał w przerwie świątecznej.


Labels: Fallout, gry elektryczne, Retrogranie, skirmish, tanie granie
środa, 18 grudnia 2013
Fantasy Flight Games zapowiedziało dziś kolejny The Firelands, dodatek do Talizmanu. Tym razem przeniesiemy się do krainy z tysiąca i jednej nocy. Osiemdziesiąt nowych kart przygód, czterech nowych bohaterów i dżiny, ifryty i latające dywany. Czekamy na polską edycję.