wtorek, 26 sierpnia 2014
Upper-Deck wprowadził do sprzedaży nie kolekcjnerską karciankę opartą o mechanikę Legendary z uniwersum Aliena a precyzyjniej mówiąc Aliensa. Parę słów więcej na BoardGameGeeku. Upper-deck zapowiada 500+ "Original Art Card Set" znaczy tyle, że możemy się spodziewać malowanych obrazków a nie fotek, które mieliśmy swego czasu w AvP. Tak na marginesie, ISA podczas Avangardy wyprzedawała swoje resztki magazynowe AvP.
sobota, 9 sierpnia 2014
Fantasy Flight Games nie zwalnia, dziś zajawka nowej gry... (nutki imperialnego marsza)... StarWars Armada niebawem trafi do sklepów i pod strzechy w formie pudła pełnego star destroyerów, rebelianckich korwet i fregat. Wchodzimy na nowy, wyższy poziom kosmicznej nawalanki. W sumie od tej skali powinni zacząć.
Labels: fantasy flight games, FFG, star wars
czwartek, 7 sierpnia 2014
Nowy potworak z Kingdom of Death, zwyczajowo piękny detal, absurd doprowadzony do perfekcji i wysoka cena. Nie kupuję ;)
Labels: dziwadło, Kingdom Death, kingdom of death
środa, 6 sierpnia 2014
Przed momentem Fantasy Flight Games zapowiedziało nową grę. Będzie nią planszowa odsłona rewelacyjnego XCOM`a. To pierwsza gra FFG która będzie wspierana tabletową aplikacją. Czy taka hybryda się sprawdzi?
Dodałem dla niej dwa tagi, gra planszowa i gra na prąd.
Labels: FFG, gra na prąd, gra planszowa
poniedziałek, 28 kwietnia 2014
Przypadkiem krążąc po Sieci natrafiłem na zajawkę tego oto wydawnictwa: DC Comics kolekcja Figur Szachowych zapowiada się o niebo ciekawiej od szachownicy z Harrego Pottera. Figurki wykonane z "żywicy metalicznej" oraz ręcznie malowane, tak informuje reklamówka. Jeśli Gacek wielkouch jako biały król to czarnym może być tylko Joker. Cóż że badziewne plasticzane wykończenie obramowania szachownicy "w stylu Gotham", malowana na metaliczny kolor rama czy oryginalne (bleee, nolanowskie) logo na środku planszy, nic nie powstrzyma prawdziwego fana przed prenumeratą, no może cena albo znaczek na lodówkę z reprintem okładki 27 numeru Batmana... Zastanawiam się po ilu numerach skończą się pozytywni bohaterowie z Gotham, hehehe, czy hetmanem będzie Superman?
Labels: batman, DC Comics, gry planszowe, kolekcje
sobota, 26 kwietnia 2014
Miesiąc z okładem minął od ostatniego wpisu, masakra jakaś ale czasem tak się dzieje.
Wieczorami, bez specjalnego zapału, coś tam dłubałem w ludkach do Bolt Action, dużo tego nie ma. Snajper z obserwatorem, dowódca z adiutantami i początek oddziału grenadierów. Z podstawowego pudełka japońskiej piechoty, bez większych problemów daje się wyciągnąć prawie 600pkt. Do obliczeń używam on-line`owego EasyArmy, fajna rzecz. Za grosze, głównie na allegro, skompletowałem (no prawie) polskie edycje Ospreyów dotyczące okresu Pacyfiku, wolny czas zszedł na pogłębianiu wiedzy w temacie.
 Oryginalne podstawki są, moim zdaniem, za cienkie więc zrobiłem sobie fajny zestaw ciętych z 2mm plexi. Okrągłe 60mm z otworami pod pieszych, pierwotnie przeznaczone dla karabinów maszynowych ale znalazły już zastosowanie. 55x25mm pod leżących, sporą garść zwykłych 25mm i wysoką na 160mm pod samolot.
  Złożenie snajpera nie było problemem. Leżący jest dostępny w zestawie, dobór rączek z bronią to też kwestia chwili. Okleiłem go greenstuffem, starając się wydłubać coś co przypomina liście i trawę. Luneta pochodzi z zestawu brytyjskiego. Głowa to któryś ashigaru z MaxMini.eu z wyciętym wnętrzem w które wpasowała się przypiłowana oryginalna plastykowa główka. Obserwator dostał lornetkę, pistolet do kabury oraz podobne "liściaste" maskowanie. Malowanie eksperymentalne, za cholerę nie mogłem trafić w kolor ale szczerze mówiąc bardzo się spieszyłem. Wyszło jak wyszło, poprawiać już tego nie będę. Fotki koszmarne, aparat głupieje do reszty i odwzorowuje barwy wg własnego widzimisie...
   Na drugi ogień poszedł dowódca z adiutantami. Obowiązkowy miecz, sztandar i trąbką. Normalnie command group jak za starych warhammerowych czasów. Będą dobrze zagrzewać do szarż banzai!
   Na koniec grenadierzy, a w zasadzie ich zalążek. Pierwsza podstawka to NCO uzbrojony w broń automatyczną i pierwszy team, druga to sami żołnierze ale za to z palmą i lornetką.
   Na deser Mitsubishi Zero, skala 1:72 kupiony gdzieś w kiosku na Dworcu Centralnym za kilkanaście pln. Model z serii padłego Amercomu, trochę szkoda bo w sumie wypuścili masę fajnych rzeczy, metalowy i całkiem nieźle pomalowany. W wolnej chwili trochę go upiększę obstukując i brudząc w odpowiednich miejscach.
Labels: Banzai!, Bolt Action, efekty modelarskie, Japonia, laser, maxmini.eu
niedziela, 16 marca 2014
Jakiś czas temu na facebookowym fanpage`u Spellcrow odbył się mini konkurs. Celem było opisanie jednej z trzech prezentowanych figurek. Do wyboru były opancerzona kobitka z mieczem, skrytobójca i gnom skryba. Ten ostatni podobał mi się najbardziej. Pokraczny typ targający pod pachą wielgachną księgę. Skomentowałem w dwóch zdaniach i szczerze mówiąc, zapomniałem o temacie. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się, że wygrałem. Ludek po kolejnych paru dniach dotarł do mnie drogą pocztową. Wygląda na to, że warto brać udział w internetowych konkursach.
  Pudełko pocztowe tradycyjne jak dla tego typu przesyłki, zawierało spory kawał bąblastej folii, która zabezpieczała blister z figurką. Figurka nie lata po komorze blistra bo dodatkowo znajduje się w firmowej foliowej torebce, wszystko czyste, pięknie zaprojektowane i estetyczne, normalnie elegancja-francja. Po chwili obracania opakowania w łapach, postanowiłem dobrać się do ludka. Blister co ciekawostka, jest zaklejony maleńką ale wyjątkowo mocną srebrną naklejką, a nie jak zazwyczaj spięty zszywaczem. Papierek przepięknie zaprojektowany, na froncie mamy kolorowy motyw z logo UmbraTurris a tył zdobi wyszukane bezbłędne eleganckie liternictwo i firmowy znak Spellcrow. Całość sprawia bardzo dobre wrażenie i ogromną przyjemnością bierze się tak opakowany produkt do ręki. Lecz jak piękne opakowanie by nie było to jednak jego zawartość jest ważniejsza. Wytrząsam zawartość torebki i biorę się do oglądania. Miniaturka jest odlana z szarej żywicy, elastycznej ale i odpowiednio twardej. Rzeczy które być muszą czyli "patyczków" odpowietrzające, jakieś zwyczajowe błonki do usunięcia jednym ruchem szczotki, trzy minuty pracy i model będzie gotowy do podkładowania. Odlew bez zarzutu.
Gnom Skryba zawsze mi się podobał, to jeden ze starszych wzorów Spellcrow i pierwotnie lany był w metalu, ale recast w żywicy nie ujmuje mu niczego. Pokręcona postura gnoma skryby jakby rodem z bajkowego świata. Wielka księga, pióro i różne drobiazgi na pasku i kosturze, niesamowita charakterna twarz. Uwielbiam te komiksową, przerysowaną stylistykę i żałuję, że nie wszystkie ludki do UmbraTurris się jej trzymają.
  Przy okazji gnoma krótko zaprezentuję też inny model do UT, który mam w kolekcji. Jest to Goblin z żabą, kupiłem go dość dawno temu, miał robić za szamana do goblińskiej armii. W zasadzie od paru lat czeka na pomalowanie. Fajny mały filigranowy ludek. Cwany goblin ukrywający swe prawdziwe złośliwe oblicze za ogromną drewnianą maską. Jako, że moja armia goblinów do Warhammera Fantasy Battle`a wylądowała na strychu, coś mi się zdaje ,że pogromca żab awansuje na stanowisko grota pomagiera dla Weirdboya w armii feral orków. Co by nie gadać ludek z pomysłem a rzeźba mimo swego wieku nadal trzyma się nieźle.
Na koniec porównanie starego i nowego blistera Spellcrow i garść fotek prezentowanych figurek.
Labels: fantasy, gnom, goblins, Spellcrow, Umbra Turris
piątek, 7 marca 2014
Jakiś czas temu zacząłem pogrywki z młodymi w Fallouta:Warfare, jako że granie proxami fajne nie jest postanowiłem zmontować kilku ghouli. Bitsy kupione za grosze u Faberów dostarczyły ciałek i większości kończyn, brakowało niestety główek, ale jakoś sobie poradziłem. Macki i dziwna głowa to części z MaxMini, czaszki nie wiem bo przemieszały mi się w pudełku. Szkielety były gołe co źle wyglądało, w końcu to miały być ghoule a nie zombie czy szkieletory. Trzeba było je czymś oblepić. I zaczęły się schody. Na nieszczęście pierwsze co nawinęło mi się pod rękę był Liquid Green Stuff. Kiedyś, bez większych sukcesów, łatałem tym dziury w żywicowych odlewach. Pomyślałem że nałożone grubo da fajny efekt. Wyglądało dobrze do póki nie wyschło, ostatecznie nie dodając prawie nic do grubości. Nędza jakaś. W końcu wkurzony, wyciągnąłem szpachlę Tamiyi i zrobiło się ciut lepiej. Czachy miały puste oczodoły co psuło efekt, więc dodałem gałki z kulko-ziaren, które wyprułem z filtra do wody. Kiedyś tam do orkowych pojazdów robiłem z nich nity, fajna sprawa.
Druga muka to podkład, którego użyłem, do tej pory sprawdzał się wyśmienicie, dawał jasnoszary matowy drobny nalot, który świetnie przyjmował farbę, lecz tym razem sypnął jakimś piaskiem choć dobrze wybełtałem puszkę. Ludki dostały koszmarnego ziarna, które dodatkowo uwydatnił lakier zabezpieczający. Ech, pocieszam się, że to ludki do luźnego grania i nie ma jakiegoś ciśnienia na jakość. Malowanie to podkład z foundacyjnych citadelek, plus washe różne i podłużne głównie Gryphon Sepia i Devlan Mud.
Fabularnie to załoga ruskiego okrętu podwodnego, stąd pasiaste koszulki. Garść fotek na koniec.
Labels: efekty modelarskie, Fallout
piątek, 21 lutego 2014
  Dvareg's sewer scouts to nowa jednostka Werewoolf Miniatures, która na dniach ma trafić do sprzedaży na e-bay. Dzięki uprzejmości szefostwa firmy dostałem zestaw do recenzji. W skład oddziału rozpoznania kanalarzy kurdupli wchodzi pięciu pięciu brodatych pokurczy uzbrojonych w karabiny laserowe. Jako maniak Squatów i wszelkiej maści kosmicznych krasnali (byle ładnych rzecz jasna) bardzo się z tej paczki ucieszyłem.
  W pudełku dostajemy sześć ramek z szarym żywicowym towarem. Każdy ludek wraz z przynależnymi mu kończynami, głową i bronią pojawia się na własnej listwie. Nie rozpisuję się nad jakością odlewów bo nie ma się czego czepiać, dziur w miejscach żywotnych nie stwierdziłem, blaszki nadlewów nieistotne, przyłącza i wlewki wstawione inteligentnie a ich usunięcie nie masakruje modeli.
Rzeźba jakby ostrzejsza niż w poprzednich produktach i detal też drobniejszy się trafia, widać dłubacz się wyrabia. Drobna uwaga, buty mogły by mieć jakiś protektor, jego brak "zmiekcza" odbiór figurek przez jawią mi się trochę jak bajkowe krasnale, może to taki zamierzony efekt, a może moje skrzywienie. Pozy dynamiczne, choć przydałaby się jeszcze jedna czy dwie lewe ręce dla urozmaicenia. Może z czasem dostaniemy jakiś dodatek ze specjalną bronią i bonusowymi łapkami. Twarze charakterne, brodziska rozwiane i odpowiednio szalone. Już na ramkach wyglądały dobrze ale po sklejeniu jeszcze zyskują.  Trochę zabawy było z dopasowaniem rączek do ciałek, w jednym z modeli musiałem odciąć ładownice, ale odbyło się to bez większego bólu. Lubię przekrzywiać główki ludzików, to zawsze dodaje uroku, lecz brody trochę przeszkadzały, jedną czy dwie minimalnie skróciłem inne podciąłem od spodu, ale w zasadzie i bez tych operacji można je bez większych problemów wkleić na miejsce.
  Ostatnią ramką zajmują różne dodatki, noktowizor z niesamowitymi detalami, celownik, granaty w wiązce i jeden luzem, bagnet i hełm. Tego ostatniego nie użyłem, przyda się na później. Zestaw godny polecenia a dla kolekcjonerów wręcz konieczny. Garść fotek na koniec.
Ramki czy jak kto woli listewki:
Krasnale poskładane i gotowe do penetrowania kanałów:





Labels: dvareg, Squat, squats, werewoolf miniatures
wtorek, 11 lutego 2014
Odmęty Sieci są niezbadane, dziś trafiłem na pełną ścieżkę dźwiękowa jednej z najlepszych gier jakie powstały czyli Fallout 3. Tu do posłuchania a tu dwa słowa o kompozytorze.
Labels: Fallout, gry elektryczne, Gry komputerowe