czwartek, 6 lutego 2014
Stormboyzi doczekali się chwili uwagi. Oddział zrobiłem w miarę szybko i bez szczególnego kombinowania. Składając ich starałem się jedynie zaoszczędzić odrobinę części z plecaków by mieć z czego zmontować uber-turbo-plecak dla Noba. Ciałko GW, głowa MaxMini z zestawu motocyklisty, zgrabnie biegnące nóżki z Kromlecha coby miał czym przebierać w locie, dorobiłem jedynie z plasticardu ostrza. Nity powstały z kulek wypełniacza wyprutych z kuchennego filtra wody. Zaczepieniem rakiety stał się jeden z biohazardowych plecaków MaxMini. Wyzwaniem było zainstalowanie ludka na latającej podstawce, zależało mi na tym by górował nad oddziałem ale nie chciałem montować go na górze śmieci. Wybrałem najdłuższy z patyczków, podstawkę obciążałem czym się dało, ale nie jestem do końca zadowolony ze stabilności, czas się wybrać do wędkarskiego po ołowiane ciężarki. Całość prac to ze dwie godziny nieskrępowanego szału sklejania i cięcia. Fotki z dwóch sesji, ich jakość zależy jedynie od kaprysów aparatu i fluktuacji biomasy na Yuggoth albo tego co Mi-go szykują na drugie śniadanie, więc nie biorę za nie odpowiedzialności.
Labels: efekty modelarskie, Games Workshop, kromlech.eu, maxmini.eu, Orkowie, orks, Wh40k
poniedziałek, 3 lutego 2014
  Odchudzony White Dwarf trafił do sklepów a wraz nim premierowo Warhammer:Visions. Zbieram kupuję WD regularnie od 1994 roku, siłą rzeczy te nowe wydania musiałem kupić, przy okazji zassałem też i Visions. WD schudł i to drastycznie, za 12pln dostajemy 32 stronicową gazetkę. Nie wiem czy to za sprawą zapowiadanych w numerze krasnali, czy plam na Księżycu pismo mi się spodobało! Po zwyczajowym wstępniaku, którego i tak nikt nie czyta i lakonicznym spisie treści, natrafiamy na prezentację pierwszego boxa do krasnali. Dual pozwalający na zmontowane oddziału Hammererów albo Longbeardów za jedyne 150pln. Nowa edycja armii zapowiada silną zmianę w stylistyce. Krasnale stały się wyższe i dostały nóg. Może trochę za bardzo przypominają swoich pobratymców ze Śródziemia. Detale jednak są dużo ciekawsze. Masa fenomenalnych zdobień, szczególnie dobrze to wygląda na grupie dowodzenia widać, że ktoś dobrze nad tym koncepcyjnie popracował. Idealnie jednak nie jest, nie leżą mi kanciaste hełmy Młotkowych, wyglądają jak przeniesione z Mantica.
Nowy bohater Belegar też nie bardzo mnie zachwycił, odnoszę wrażenie, że jest trochę za długi, totem z pleców do usunięcia. Kolejnym nowym krasnoludziem jest Dragon Slayer, cena 65 pln za jednego typa to sporo. Nie wiem czy go kupię, biorąc pod uwagę, że zabójców smoków mam już kilkunastu starych metalowych. Spory plus w porównaniu z nimi jest to fakt że jest dynamiczny, może nawet aż za bardzo, wygląda jakby miał za moment zlecieć z podstawki.
Kolejne strony to zapowiedzi kilku książek z Black Library, dodatku do Space Hulka na ipady i kilka słów o nowym piśmie Warhammer:Visions. Jervis Johnson prezentuje dość oryginalny sposób rozpoczynania bitw do obu Warhammerów. Po za tym w pisemku dostajemy jeszcze parę słów na podsumowanie zeszłomiesięcznej premiery kodexu do Tyranidów, Dalej to dwie strony o malowaniu krasnali, złoto, brody, zbroje i ciałka po raz kolejny. Poradnik, jak skleić plastikowego kurdupla z użyciem klejów GW. Pojawia się też zestaw zasad dla Belegara, czyżby miałoby ich zabraknąć w Księdze Armii? Dalej dostajemy dwa słowa od designerów, o projektowaniu hammerersów i longbeardów a w przyszłym tygodniu w tym miejscu opisani mają być inżynierowie lub maszyny, coś co określone zostało jako 'engeneering madness'. Teksty zrobiły swoje bo zaczynam się znowu nakręcać na krasnale. Ostatnie pięć stron to seria krótszych tekstów poświęconych głównie krasnalom i wizji autorów przy ich przeprojektowywaniu ale są też porady taktyczne dla tyranidów. Nowa inicjatywa to prezentacja najciekawszych części z premierowych pudełek, dziś jest to oathstone, zastanawiam się czy będzie notowanie listy przebojów najlepszych bitsów... Numer kończy wypełniacz w postaci kilku fotek z tzw Bunkra White Dwarfa. Muszę powiedzieć, że taka forma pisma do mnie przemawia i o dziwo jest co poczytać! Odkładam WD i sięgam po drugie pismo.
  Warhammer: Visions dostajemy w formacie A5, 228 stron full fotek minimum tekstu, czy to fajne, czy warto wydać 35pln, o tym powiem zaraz w kilku słowach.
Na początku zaznaczam, że fotki są wypasione z detalami i jest bardzo dużo, w zasadzie pismo napchane jest fotkami od pierwszej do ostatniej strony ale jest dobrze pomyślane. Pierwsza rzecz, która zwróciła moją uwagę jest ramka zawierająca nazwiska redakcji wraz z mailami do ludzi odpowiedzialnych za poszczególne zadania. Niby nic takiego ale teraz można bezpośrednio opierniczyć fotografa za jakieś dziadostwa, w moim odczuciu jakoś ociepla to wizerunek firmy.
Zaczynam przeglądanie i pismo rozpękło mi się przy okładce, zaraz po trzecim rozłożeniu, tak sobie to wygląda bo tanie nie było ale może dam radę wymieć je w firmowym sklepie. Drukowane w UK a nie PL i od razu chała. Spis treści donosi, że należy się spodziewać tyranidów, tyranidów i jeszcze paru tyranidów, może coś do Hobbita/LotRa coś z Forge Worlda, jest nawet Blanchitsu... Pierwszy dział to Ostatnie Nowości, harpia, hive crone (coś nowego bo nie znam typa),haruspex, exocrine, hive guards, tyrant guard, tyranid warriorzy, tyranid prime, po drodze zaliczamy gustowną rozkładówkę i mamy już za sobą 25 kartek. Kolejne 5 kartek zostało poświęcone Hobbitowi, strażnicy Jeziora z masterem i pokojowcem, pięćsetny wariant Gandalfa, to za mało jeśli ktoś jest zainteresowany tylko tą grą. Forge World, został potraktowany podobnie jak Hobbit, to jedynie kilka kartek z pomalowanymi modelami. Kolejny rozdział to Armia Miesiąca, dziś Wampiry. Kupa świetnych modeli w niezłym malowaniu, siedem stron. Następne 27 kartek czyli ponad 50 stron to najlepsze i wybrane modele z Golden Demona w Memphis i tu jest co oglądać. Jeden zarzut ale za to poważny, fotki są bardzo ostro szparowane, a przez blendy przebija się tło z kartki, bardzo mnie to męczy przy oglądaniu, ale mamy maila do fotoedytora więc można się poskarżyć. Następne 6 kartek to niby battle raport, Chaos SM vs GrayKnight + Eldarowie, w tej formie wydaje mi się być nietrafione. Same fotki to trochę za mało, preferuję battle raporty prezentowane na mapkach. Kolejne 8 stron to Kit Bash, dziś orkowe ciężarówki, bardzo fajne! Blanshitsu na trzy kartki pozostawia niedosyt ale dobrze, że jest. Kolejnych 14 kartek to impresje w temacie rojów tyranidów zebrane pod wspólnym tytułem Hive Fleets. Kończy się to schematami malarskimi dla konkretnych flot, malujący tyranidów powinni czuć się dopieszczeni. Spis firmowych sklepów, zajawka nowego cienkiego White Dwarfa i zaproszenie do subskrypcji kończą pierwszy numer W:Visions.
  Jestem pozytywnie zaskoczony poziomem obu wydawnictw, może miejscami jeszcze coś nie styka ale to kosmetyka, ogólnie nie ma tragedii. Rozbicie WD na dwa osobne pisma wyszło na dobre.
Labels: Games Workshop, Warhammer, Warhammer:Visions, White Dwarf
poniedziałek, 27 stycznia 2014
Fantasy Flight Games zapowiada Nemesis, długo oczekiwany, dodatek do Relica. Rozwinięcie umożliwi grę w 6 osób oraz wprowadza sporo nowości w tym cztery scenariusze, karty zagrożeń, sprzęt i co dość oryginalne, nowy tryb gry.
Labels: FFG, Games Workshop, Relic, Wh40k
niedziela, 22 grudnia 2013
Za sprawą GOG.COM i jej darmowej dystrybucji starych Falloutów wróciła wśród kumpli moda na te serie. W Fallouty grałem, jak chyba każdy, dobre kilkanaście lat temu, najmniej jednak w Tacticsa.
Moja dystrybucja pochodzi z serii Kultowych Gier Komputerowych dołączanych onegdaj do Gazety Wyborczej. Płyta zawiera F1,F2 i F:T plus nieistotne w tym zestawieniu SpellForce oraz Victorię. Instalując F:T liczyłem, że uchwycę ducha dawnych produkcji, po raz kolejny wchłonę esencję retro-grania ale coś mi jednak umyka. Przypuszczam, że w chwili premiery w 2001 po prostu za mało w to grałem, i jeśli tak było wynikać to mogło jedynie z braku czasu, w tym czasie mój drugi młody zawitał na świecie... Zostawiłem ten tytuł na później... i się przeleżał. Dziś bez sentymentu i emocji całkowicie na chłodno, nie potrafię już w F:T z zaangażowaniem zagrać, trochę chyba szkoda. Odrobiłem temat młócąc nieprzytomnie w Fallout 3, ale to już nie to samo...
Mam taki zwyczaj, że zawsze przeglądam płytę z instalką. Szukam ukrytych treści, nie raz znalazłem zagrzebane concept-arty, luźne nie użyte sample, czasem soundtrack leży od tak sobie w jakimś katalogu. Tym razem trafiłem na perełkę. Kompletne zasady do ludkowego bitewniaka Fallout:Warfare. Podręcznik, wzorniki i masa plaskaczy zawierających "figurki" Bractwa, mutoli, bandziorów ale też i pojazdy czy roboty. Rzuciłem okiem i gierka od strony mechanicznej zapowiada się ciekawie. Taktyczna drużynowa skirmiszowa rozpierducha. Już chyba wiem w co będę grał w przerwie świątecznej.


Labels: Fallout, gry elektryczne, Retrogranie, skirmish, tanie granie
środa, 18 grudnia 2013
Fantasy Flight Games zapowiedziało dziś kolejny The Firelands, dodatek do Talizmanu. Tym razem przeniesiemy się do krainy z tysiąca i jednej nocy. Osiemdziesiąt nowych kart przygód, czterech nowych bohaterów i dżiny, ifryty i latające dywany. Czekamy na polską edycję.
środa, 30 października 2013
Dziś kolejny ogre z Werewoolf Minis, pełna nazwa z pudełka to Living Death: Nergal Ogre Gravedigger. Postać dość makabryczna ale na Dziady jak znalazł. Swoją drogą zombie nigdy dość, więc i tego chętnie przytulam tym bardziej, że kaliber ogrowy w tym segmencie to dla mnie nowość. Nergal przystojniak dobrze już zmurszały i obleśnie zgniły. W luźnej pozie przechadza się pchając te swoje śmieszne mini-taczuszki wypełnione rwanymi po okolicy świeżymi flakami. Rozmyślam nad kolorystyką i malowaniem, może trafi pod sztandary Nurgle`a a może dostanie własną sceniczną podstawkę, słaniam się ku tej drugiej opcji,
&nbps Odlew zwyczajowo bez zarzutu, bąbli nie stwierdzam, blaszki usunąłem trzema ruchami szczotki. Przyczepy i wlewki tradycyjnie rozplanowane z głową. Rzeźba bez zarzutu choć mam zastrzeżenia do wykończenia tyłu głowy, mogłaby być odrobinę pełniejsza, ale w szyjkę wchodzi dobrze a ewentualną szparę załatam greenstufem. Detalu sporo, szmaty, sznurki, larwy, rany, odleżyny, zgnilizny są w odpowiednich miejscach, ilości i jakości. Twarz z wyraźnym charakterem i szerokim uśmiechem. Jedno do czego muszę się przyczepić to goły tyłek, jak tak można, goły zad u ogra zombie, ech jakież to obleśne!
I garść fotek, dziś wyszły jakieś sepiowe nastroje...
Labels: efekty modelarskie, ogre, werewoolf miniatures
środa, 23 października 2013
Snajper skończony, Emilowi została do zrobienia już tylko sceniczna podstawka.
 Skarpa to kawałek przyciętego styroduru, cegły wydłubane prostym kreskowaniem, całość pomalowana ciepłym brązem Amsterdama, na to poszły czerwienie z citadelek i wash Oil Nuln by zaznaczyć fugi. Rura to kawałek przyciętego kołka do montowania śrub, pomalowana najstarszym Tin Bitz i spatynowana rzadkim turkusem.
 Cieknąca i stojąca woda to Water Effect z Vallejo. Na rozlewisku wysechł pod suszarką momentalnie, ale za grubo położony na ścianie, do dziś jeszcze nie jest do końca przezroczysty. Na przyszłość trzeba się brać za robotę parę dni wcześniej. Masa nakładana była szpatułką malarską, kilkoma ruchami tworzy się fale i wzburzenia na wodzie. Świetna rzecz! Specyfik przypomina w konsystencji średnio gęsty wikol czy może raczej krem, nie brudzi, nie śmierdzi, cienko nałożona wysycha na powietrzu w kilka godzin, popędzona suszarką kilkanaście minut, ale wtedy może się lekko pienić, co też można jakoś tam wykorzystać.
 Do zbudowania ruinki posłużył zielony podkład pod panele podłogowe, materiał o idealnej wręcz grubości a do tego karbowany w linie. Wyciśniecie cegieł na całej ścianie zajęło Emilowi nie więcej niż 10 minut. Tym razem robił to śrubokrętem o dobranej szerokości. Sprytna sztuczka, która na pewno nie raz jeszcze się przyda.
Kawałek HDFu, który został mi po wycięciu któregoś z domków został przyklejony taśmą dwustronną do bambusowej tacki. Pasta przygotowana z gipsu rozrobionego w rzadkim wikolu z domieszką różnych farb i drobnego piasku, miała konsystencję i kolor musztardy, stała się spaloną ziemią. Wikolu mogłoby być więcej, miejscami gdzie była cieniej rozsmarowana masa stawała się krucha. Wtedy sytuacje ratował zakraplany super-glut. Krawędzie podstawy zostały przetarte miksem farb texturujących citadela, Armageddon Dust i Stirland Mud. Gdy wszystko dobrze podeschło, na gęsty wikol Emil wysypał różnego koloru trawki, rozkładane tak by korespondować z tym co znajduje się na podstawkach figurek. Kępki traw były klejone na cyjano-akryl, te wyższe to Warlord niższe GW. Na koniec kilka kawałków chrobotka, zielony przy wodzie, biały przy spalonej ziemi i czerwony na ścianie.
 Praca wystawiona na Hussarze 2013, ale nie została doceniona przez jury, coś mi się zdaje, że oceniający przegapili wiek jej autora.
Labels: efekty modelarskie, młodzi, urban war
poniedziałek, 14 października 2013
Rambo postacią kultową jest i nie ma co z tym faktem dyskutować. Wbił się w popkulturę i już z niej nie wylezie. W poprzednim poście mieliśmy przyjemność poznać kpt. Jack Sparrow który został sportretowany, przez Werewoolf Miniatures jako karaibski ogre Giacynto, a dziś dzielny ramboidalny gretchin z MaxMini.eu.
Ludek jest maleńki nawet jak na mikre rozmiary Grotów, ale niezwykle zadziorny. Ryjos przypomina pierwowzór a to dobrze świadczy o autorze rzeźby. Odnoszę wrażenie, że karabin z petardą to druk 3d. Detali jest sporo i są maciupkie, przy ich malowaniu poszedłem na łatwiznę po prostu połowę z nich pomijając, prozaiczny powód ja już tego nie widzę! Malowałem washami na szybko tym razem się nie sprawdziło. Chciałbym zwalić na wielkość figurki ale nie bardzo mogę, po prostu washe w tym przypadku nie dały rady "wsiąknąć" tam gdzie sobie życzyłem. Na pewno będę musiał poprawić oczy... Fotka na koniec.
Labels: efekty modelarskie, grots, maxmini.eu, Wh40k
sobota, 12 października 2013
Jakiś czas temu dostałem z Werewoolf Miniatures paczkę z ogrami, pirat, Zagłoba i Konkwistador. Na pierwszy ogień poszedł typ o jakże wdzięcznym imieniu Giacynto, kolega ów trudni się korsarstwem na Karaibach. Trzeba uważać!
Giacynto to kawał chłopa, od stóp do czubka głowy mierzy 45mm. Stylistycznie idealnie wpasowuje się w karaibskie klimaty. Kogoś mi ten typ przypomina, ta pleciona broda, dredy pełne koralików i piórek, lekko rozchwiany krok i nieodłączna butelczyna... Świetny ludek kolekcjonerski, ale też może uatrakcyjnić pola bitew.
Rzeźba bardzo dobra, świetnie oddana jest lekkość ruchu podpitego ogra, a dłoń delikatnie obejmująca maleńką buteleczkę to po prostu mistrzostwo wyczucia momentu. Ilość detali wyważona, nie przytłacza jest ich jednak sporo. Różne pasy, guzy, klamry, pamiątkowe czaszeczki i kostki, wywinięte cholewy butów, torby i torbeczki, nie zabrakło też kapitańskiej busoli. Jeśli idzie o uzbrojenie to Giacynto ma się czym pochwalić, gigantyczna zębata szabla, hak na linie, wielgachny pistol za pasem a w cholewie skitrany kozik. Będzie co malować!
Odlew bardzo dobry i staranny, praktycznie zero bąbli. Wąsy przytrzymujące części rozplanowane są odpowiednio i tak wpięte, że nie niszczą powierzchni figurki. Trzeba jednak zwrócić szczególną uwagę przy odcinaniu głowy, udało mi się złamać brodę. Linia podziału niedostrzegalna, nadlewki minimalne, wystarczyło kilka ruchów szczotki. W dwóch miejscach znajdujemy ciut grubsze blaszki wlewowe, pod czaszką przy pasku na plecach i podobnie przy szarfie nad busolą. Ich usunięcie nie stanowi problemu a mamy te pewność, że nie pojawiają się pęcherzyki. Podział na części też dobrze przemyślany. Jasno widać, że tak autor rzeźby jak i ekipa techniczna znają się na rzeczy.
Ludek do kupienia w sklepie ebayowym firmy. Na koniec kilka fotek.
piątek, 11 października 2013
Robota ma się ku końcowi, Emil pokonał piątego Viridiana. Błędnie nazywany dowódcą okazał się szeregowym członkiem oddziału Special Forces. Wątpliwości ostatecznie rozwiało przejrzenie podręcznika do UrbanWar. Ma ciut lepsze charakterystyki niż zwykli troopersi, pełni rolę zwiadu i jest odpowiedzialny za wszelkie misje na tyłach wroga. Malowanie takie samo jak w przypadku poprzednich modeli. Został snajper i sceniczna podstawka. Trzeba się spinać bo Hussar już za tydzień!

Labels: efekty modelarskie, młodzi, urban war