poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Jakiś czas temu dodałem do oferty stodołę, jako że nie było chętnych na jej pomalowanie, musiałem złapać za pędzle i farby sam.
Model przychodzi do klienta w stanie developerskim czyli goły i surowy, wiem że niektórzy wolą gotowca z pudełka ale dla innych to zaleta bo mogą dowolnie wykończyć model. Mi pasuje ta druga wersja. Najpierw okleiłem przyciętymi łubami by uzyskać efekt belkowania. Łuby są fajne do plecenia koszyków ale były lekko zwichrowane. By je nagiąć musiały się wykąpać w gorącej wodzie i dać wyprasować. Klejone na wikol chwyciły świetnie. Dach z założenia miał być kryty eternitem, popularny u nas od lat 50tych na zachodzie europy używany już był od początków XXw. Jakiś czas temu znalazłem rewelacyjny karbowany karton z jakiegoś opakowania który nadawał się do tego celu idealnie.
Farby Beckersa sprawdziły się i tym razem. Dwie warstwy kładzione na krzyż jasnego beżowego występującego w palecie próbek pod nazwą Iris, irys nie ajris ;).
Zacieki na dachu to dwa brązowe washe Vallejo a ten zielonkawy to AK Grime. Zabrudzenia na stodole zrobiłem pigmentami Kromlecha, ciemny brąz, żółtawy i zielony miejscami, mocno wtarte. Wnętrze stodoły nie mogło być z surowego HDFu, choć w tym przypadku mogłoby się to obronić. Najpierw przelałem całość szarym washem, gdy podeschło i włos się podniósł naniosłem obficie ciemnobrązowy pigment, roztarłem ile się dało i poprawiłem żółtym dając efekt rozjaśnienia tam gdzie wpada światło. Ważne jest by przed nakładaniem pigmentów powierzchnia była sucha. Nic się wtedy nie marze i pigmenty można dobrze i silnie rozcierać. By zabezpieczyć przed paluchami, na sam koniec, budynek potraktowałem mocnym lakierem do włosów. Całość prac oceniam na około 5 godzin.

czwartek, 10 marca 2016

Stojąc przed wyzwaniem, którym będzie pomalowanie wszystkich domków z oferty wziąłem na tapetę starszy prototyp jednego z pierwszych.
Malowanie HDFu nie jest prostym zadaniem, powierzchnia jest gładka, miejscami chłonie farbę jak gąbka a gdzieniegdzie zbiera się i kropli. Używałem różnych podkładów, samochodowych, modelarskich jaki by nie był trzeba było kłaść dwie czasem trzy warstwy a efekt i tak nie był idealny. Rozwiązaniem okazały się farby do wnętrz a w zasadzie ich próbniki. Większość firm sprzedaje swoje farby w małych 30-50 militrowych opakowaniach, dla naszych potrzeb ilość wystarczająca, koszt niewielki około 3 pln. W pobliskim markecie budowlanym kupiłem dziesięć różnych kolorów paru firm i wziąłem się za malowanie.
Torebki w zasadzie przeznaczone są do jednorazowego użycia, nie da się ich zamknąć, wyjściem okazało się dokupienie w aptece pojemników na mocz, tanie, trwałe i szczelne opakowanie za zyla, stosuję je od dawna.

Na dach poszedł Antracyt kładziony z pędzla. Farba jest gęsta a slogan na opakowaniu mówiący, o tym że jest "super kryjąca" nie kłamie. Dwie warstwy wystarczyły by zmalować równo i gładko powierzchnie i to bez podkładu! Na ściany położyłem szpachlówkę elewacyjna Tikkurili. Trochę z nią kombinowałem szukając sposobu na wyłożenie tynku, dlatego też na każdym boku wygląda to inaczej, no ale po to się w końcu robi testy na prototypach. Szpachlówka wsiąka głęboko w HDF, daje gładką chłonącą wodę powierzchnię dobrze i nie, ale o tym zaraz przy zaciekach.
Okiennice drzwi malowane starą Citadelką, Emerald Green dwa a miejscami nawet trzy razy i washowane Thraka Greenem. Ramy to Foundation Mechrite Red zwashowany Umbra Shade Vallejo. Doniczki to Mechrite Red jako podkład, na to Iyaden Darksun, jak podeschło Ryza Rust, która dała matowe wykończenie i ceglany kolor. Podobnego zestawu planuję użyć przy wykańczaniu komina, gdy się już za niego zabiorę... Kwiatki to tufty przyklejone na klej polimerowy. Firanki zrobiłem z gazy namoczonej w rzadkim wikolu zabarwionym paroma kroplami żółtej i niebieskiej. Zasłonki to jedna warstwa chusteczki higienicznej, podobnie jak z firankami, zalanej wikolem i pokropionej farbą.
Testowałem też robienie zacieków (fotka 3 i 4), te mniejsze delikatniejsze to zwykły wash Vallejo, rozwodniony i nakładany pędzlem. Szpachla chłonęła go jak głupia, jedyna kontrola przy tym układzie to wiele cienkich warstw, co nie jest trudne ale chwilę zajmuje. Drugi mocniejszy zaciek to AK Slimy Grime Light +rozcieńczanie White Spiritem i tu się objawia magia tego combo. White Spirit pozwala na mycie i rozpuszczanie washa AK, dając w zasadzie pełną kontrolę nad efektem, można szaleć do woli!
Do końca jeszcze trochę zostało, komin, pigmenty przy ziemi by zakurzyć i ubrudzić ściany, dach który jest jednolicie płaski, trzeba będzie zaznaczyć liniami podziału papy, moooże jak mnie bardzo najdzie zrobię gwoździe. Na pewno zacieki przy kominie, jakiś kurz i typowy dla takich powierzchni syf. Domek osadzę na jakiejś podstawie z obejściem a przynajmniej frontem i tyłem, dojdzie tabliczka z numerem domu, może nazwa ulicy. Duperele, ale to na kiedyś...

czwartek, 31 grudnia 2015

Czas na mój wpis w XVI-tej odsłonie Figurkowego Karnawału Blogowego, tematem zaproponowanym przez Kendera na jego blogu Paint-Forge, jest Woda.
Przyznam, że miałem plan i chęci by zrobić coś na wypasie, a nic nie wyszło bo czas zjadło mi wszystko dookoła. Obiecuję że wrócę do tego projektu...
Na szybko byłem wstanie zrobić tylko coś bardzo prostego więc wykończyłem ujęcie wody. To mój produkt z oferty, którą mam na ebayu. W modelu są plexiglasowe strugi wody i jej powierzchnia w kształcie basenowej niecki. Wystarczy to skleić i jakoś to tam już wygląda. Lejąca się z kranów woda jest pofalowana, tego się nie czepiam ale płaskość lustra okrutnie mnie irytuje, jako że była okazja to dodałem fale. Użyłem Water Effektu Vallejo, jest to masa przypominająca krem, nakłada się ją szpatułką lub czymkolwiek, ja używam dentystycznych narzędzi. Gęstość masy pozwala na dowolne modelowanie fal. Nakładane warstwami, na już zaschnięte wcześniejsze, pozwala dodać trochę głębi i daje się barwić akrylem. W fontannie miałem już 2mm plexi więc tym razem wystarczyło dołożyć jedynie trochę ciapek, grubszych kleksów i zamieszać. Całość prac, bez malowania konstrukcji bo to miałem już zrobione wcześniej, zajęło mi z 5 minut. Pierwotnie chciałem zrobić fale w okręgach, interferujące ze sobą, ale wymiękłem przy drugim kręgu i ostatecznie darowałem, choć taki efekt jest przy odrobinie samozaparcia i czasu, jak najbardziej wykonalny. I fotki na koniec:

wtorek, 22 grudnia 2015

Koniec (prawie) prac nad jesienną górką, przeklejka z Bolt Action Banzai

niedziela, 6 grudnia 2015

Na moim drugim blogu Bolt Action Banzai, opisuję przygotowania do budowy dwóch nowych elementów terenu. Będzie to rozbity na bagnie samolot i betonowy bunkier zaszyty wśród skał. LINK

niedziela, 29 listopada 2015

W odpowiedzi na XV edycję Figurkowego Karnawału Blogowego którego tematem jest Podstawka, wziąłem i skończyłem Bagienne Drzewo. Głównym przeznaczeniem tej dioramki będzie przeszkadzajka na stół robiony pod Umbra Turris. Metody użyte przy bazie są w zasadzie typowymi, które stosuję przy podstawkach, tyle że tu było więcej miejsca na różne szaleństwa.
 Drzewko na bagnie, zacząłem dłubać już dość dawno temu, mniej więcej w tym samym czasie co cmentarne. Zbierałem pomysły i materiały, wygrzebałem trochę starych i dokupiłem trochę nowych posypek, chemii i dodatków, które w większości użyłem przy tym projekcie.
  Podobnie jak i pierwsze drzewko i to jest martwym bonsaiem osadzonym na płycie CD, do umocowania użyłem kleju polimerowego, obleśnie dużo przez co wysychał z tydzień. Został po nim gruby glut, który przelałem bejcą i miksem washy, zrobiło się brudno i czerwonawo. Miejscami dodałem kilka warstwami Water Effecta Vallejo, po wyschnięciu dał efekt przelewającej się wody. Na rzadki wikol, wychlapany gdzie popadło, wysypałem hebaciano-kawowy miks posypkowy, miał udawać miękką ziemię. Obiecałem kiedyś, że opiszę jak go przygotowuję, co niniejszym czynię:


PRZEPIS NA HERBACIANO-KAWOWY Mix POSYPKOWY by Gonzo
  1. Zaparz herbatę, wypij ją a przy ostatnim łyku pochwyć językiem torebkę i przytrzymaj ją w jamie ustnej. Teraz wyssij ją do cna! Ciumkanie może odrobinę niepokoić współlokatorów ale się nie przejmuj, ssij dalej, aż torebka będzie prawie sucha.
  2. Znajdź miejsce ciepłe i suche oraz odległe a znajdujące się poza zasięgiem, kotów, gospoś, żon, matek, sprzątaczek i dzieci, gdzie wypatroszyć będziesz mógł szczura z ust wyplutego. Jego zawartość rozsyp płasko na kartce papieru i niech schnie w spokoju.
  3. Z ekspresu do kawy wyciągnij nabój, po kawie już zaparzonej, o taki mniej więcej, ja używam kapsułek Chibo po żoninych porannych kawusiach. Sam kawy nie pijam...
  4. Tu jest trochę więcej dłubania, nabój trzeba obedrzeć ze skórki, zdjąć plastykową osłonkę, mokrą zawartość wytrzepać do jakiegoś pojemnika, odsączyć ile się da i dosypać do resztek herbacianych. Teraz niech sobie razem schną. Co jakiś czas zawartością kartki potrząsaj by odsłonić wilgotne granulki.
  5. Gdy suche już wszystko będzie, przesyp do słoika i używaj jako ziemistej posypki.

Epifity

W paru miejscach nawierciłem otwory w których osadziłem cięte laserem papierowe roślinki. Chwilę trwało zanim wykombinowałem jak je rolować. Użyłem w tym celu najmniejszej pincety którą mam. Na końcu gałązki dałem kropelkę supergluta. Listki powyginałem byle jak, są bardzo wąskie, poniżej 1mm, ich podginanie było strasznie irytujące. W pniu osadzałem je na wikol. Na koniec przemalowałem je błyszczącym lakierem Agamy. Lakier miejscami rozpuścił farbę na papierze, przez co raster fajnie się zlał.


Mech

Drzewo na bagnach musi być porośnięte mchem. W sumie jego zrobienie było prostsze niż pierwotnie myślałem. Po testach z gipsem, mikro-balonem i napełniaczem do żywic wyszło na to, że ten ostatni wysypany w dwóch warstwach na rzadki wikol wygląda najlepiej. Tak jak chciałem dał mięsistą strukturę i delikatne pory a przy tym dobrze się malował. Kolor na mchu to Dark Angel Green i Jade Green ze starej palety Citadelek. Mech pojawił się na pniu tylko w paru miejscach, nie chciałem przesadzić z jego ilością.



Bluszcz

Bluszcz był najłatwiejszy. Przykleiłem podłużnie wyrwane fragmenty na klej polimerowy. Bluszcz pochodzi z oferty Army Paintera, do kupienia choćby w Warchimerze. Wrzuciłem go układając w logiczny ciąg, od ziemi do szczytu drzewa, owijając wokół pnia i gałęzi.







Krzewinki

Na torfowiskach i bagniskach rosną różnego rodzaju krzewinki. Roślinki to Underbrush z Woodland Scenic, swoje opakowanie kupiłem w Jadarze. Tanie nie jest, ale bardzo fajne. Dwukolorowe miękkie spore kawałki gumo-gąbki, dobrze się klei na polimer. Myślałem z czego zrobić niebieskie kwiatki, aż w końcu wpadłem na pomysł by pokruszyć pumeks. Kupiłem pierwszy lepszy za 2pln w lokalnym kiosku. Starłem go na grubym papierze ściernym, z typowej pumeksowej kostki wyszło pół słoiczka niebieskiej posypki. Przyklejałem go do krzewinek na supergluta.


Trzcina

Dodałem kilka wiązek trzciny czy innego tataraku, w naturze taka roślina pewnie się na bagniskach nie pojawia ale co tam, wygląda fajnie i urozmaica podstawkę. Zrobiony szybko i bez zbytniego kombinowania. Zebrane w pęczek odcięte ze szczotki włoski skropiłem na końcówce superglutem. Gdy podeschło i się usztywniło przelałem całość zieloną bejcą, końcówki wytarłem resztą supergluta i wytarzałem w jasnych drobnych trocinach. Gałązki miejscami przemalowałem jasnym zielonym i piaskowym.





Zielone listki

Szczyt drzewa okalają drobne gałązki, postanowiłem dodać trochę jasnych zielonych listków. Gałązki metodycznie wymazywałem wikolem i obsypywałem najjaśniejszymi zielonymi trocinami jakie mam. Dało to ciekawy efekt. Od mrocznego dołu bagna do jasności góry świeżych wzrastających pędów.







Na koniec kilka fotek:

wtorek, 17 listopada 2015

Wykańczam się przy wymyślaniu upiększenia podstawy pod zrujnowaną wieżę. Grzebiąc dziś na półkach w Jadarze znalazłem trochę fajnych rzeczy. Cięte laserem trawki, zassane ku inspiracji, obadam czy nie dałbym rady zrobić czegoś podobnego. Fixer do piachu i drobnego pyłu, swego czasu Arbal u siebie na blogu polecał coś podobnego, liczę na to że sprawdzi mi się przy mikro-balonie i gipsach z których chcę zrobić mchy. Lakier błyszczący Agamy, by pokryć nim liście i trawki oraz dwukolorową ciemno zieloną gąbczastą posypkę Woodland Scenic. Ostrzę zęby na masy teksturujące Wildera, jest ich kilkanaście do wyboru, każdy kolor w dwóch ziarnistościach. Zastanawiam się jeszcze nad kolorem. Przy okazji napiszę parę słów o podstawkach, jako odpowiedź na temat Figurkowego Karnawału Blogowego. Zapowiada się ciekawy weekend...

sobota, 31 października 2015

Figurkowy Karnawał Blogowy to szczytna idea zapoczątkowana przez Inkuba na jego blogu Wojna w Miniaturze. Tematem XIV odsłony FKB jest konwersja czyli "Konwersja czyli jak z dwóch minusów tworzy się plus :)"
Mocno się zapuściłem w temacie FKB, ech... parę razy już miałem prawie napisany post... cóż bywa. Tematu konwersji jednak nie mogę odpuścić. Konwertuję prawie cały czas, dłubanie w ludkach stawiam wyżej niż ich malowanie. Uwielbiam robić coś z niczego by z paru śmieci i bitsów urodzić jakiegoś nowego mutanta na półkę, który prawdopodobnie nigdy nie zostanie pomalowany.
Z otchłani moich blogów wyciągnąłem kilka ciekawszych przykładów:

niedziela, 25 października 2015

Kilka fotek z prac nad rozwaloną wieżą. Przeznaczenie fantasy pod ludki 32mm, zdecydowanie Umbra Turris i "warhammery" niż Bolt. Dojdzie jeszcze trochę okien, trochę dziur w ścianach i jakiś prosty daszek. Wieża stanie na jakiejś górce otoczona resztkami murów... taki jest wstępny plan ale nie wiem jeszcze jak to się rozwinie...

 W założeniu miał to być wypełniacz do cmentarzyka, który będzie używany głównie podczas rozgrywek w Umbra Turris. Takie suche i martwe drzewo górujące nad równie żwawą okolicą. Podczas sadzenia roślinek koncepcja się jednak zmieniła a drzewko ożyło.
 Zacząłem od przyklejenia martwego drzewka do płyty CD, wokół niego dodałem górki, które miały stabilizować pień. Było trochę kłopotu z doborem kleju by nie stopił styroduru, stanęło ostatecznie na miksie polimerowego i wikolu. Schło ze dwa dni ale trzyma się dobrze. Górki obłożyłem cienkimi warstwami chusteczek nasączonymi rzadkim wikolem, ważne jest by samo spokojnie wyschło, przyśpieszanie suszarką czy lampą powoduje niepożądane skurczenia, podstawiłem na kaloryferze i po dobie wróciłem do dalszych prac.
 Owinąłem drzewko torebką foliową i taśmą papierową by dół spodkładować czarnym sprayem. Bez zabezpieczenia chusteczkami styrodur stopiłby się. I znowu kaloryfer. Po godzinie czy dwóch miałem pewność, że dobrze wyschło wziąłem się za obsypywanie ziemią. Miksem kawowo herbacianym na rzadkim wikolu obsypałem tam gdzie ziemia być powinna zostawiając czyste skałki. Dużym plusem herbacianej posypki jest to że ma fajny ziemisty wygląd, świetnie chłonie wikol, mocarnie się na nim trzyma i w zasadzie nie trzeba już tego malować. Gdy podeschło w kilku miejscach potraktowałem glebę odrobinę zielonym pigmentem, fajnie wniknął pomiędzy ziarenka posypki i lekko ją zabarwił. Skałki przejechałem drybrushem Deneb Stone, z drobnymi poprawkami na krawędziach Medium Grey Vallejo. W szparach dołożyłem trochę ciemnych pigmentów Kromlecha i miejscami na stokach jasnym szarym.
 Na koniec zostało najfajniejsze czyli sianie i sadzenie roślinek. Użyłem pięciu kolorów trawek, dwóch rodzajów tuftów i paru różnych posypek z syberyjskiego zestawu GF9. Po ostatniej wizycie w Jadarze miałem zestaw ciętych laserem listków, są niesamowicie realistyczne, listki o średnicy 2mm a mają nawet ogonki. Przykleiłem je w paru miejscach na skałkach i gałązkach drzewka. Końcówki gałązek wysmarowałem wikolem i obsypałem zielonymi trociami, wybrałem takie o lekko przygaszonej barwie by zbytnio nie ożywiać drzewka. W zagięciach konarów dodałem trochę suchych trawek a na szczycie, w jakimś takim mniej więcej płaskim miejscu, z najciemniejszej trawki którą mam gniazdo. Jajka to kulki z filtra do wody. Na pniu pomalowanym orzechową bejcą, pojawił się bluszcz. By dodać odrobinę kolorów posadziłem kilka żółtych kwiatków. Zapomniałem, że mam już patent na niebieskie. Pojawią się przy następnym drzewku. Na koniec całość zabezpieczyłem extra mocnym lakierem do włosów. I garść fotek:

 

blogger templates | Make Money Online