środa, 12 maja 2010
Na dniach dane mi było obejrzeć Solomona Kane. Z dawna wyczekiwaną produkcję. Piszę na szybko pod wpływem emocji, by nie uronić myśli, nie czytałem obcych recenzji, nie dzieliłem się z nikim jeszcze opiniami.
Solomone Kane purytanin jeden z wielu bohaterów Howarda. W osobistym rankingu stawiam go wprawdzie niżej niż El Boraka i Bran Mak Morn, ale nie zmienia to faktu, że typ jest wymiataczem. Podobnie, chyba, myślał Michael J. Bassett biorąc się za reżyserie filmu. Reżyseria niezła, aktorstwo bez zarzutu. Puryści będą się czepiać fabuły, która nijak się ma do tej znanej z kart opowiadań Howarda, lecz utrzymana jest w konwencji. Taniej kręcić w Europie w zastanych krajobrazach niż silić się na afrykańskie klimaty. Rozumiem ograniczenia budżetowe. Efekty miejscami lepsze, chwilami jednak błagają o dofinansowanie. To tani film więc nie oczekujmy tu jakości klasy Avatara. Widać jednak, że studia, które pracowały nad produkcją dawało radę ale ktoś przykręcił kurek z kasą albo wyżyłował deadliny. Scenografia zaskakująco bogata, wprawdzie w dzisiejszych czasach ciężko już odgadnąć co jest wideo kompozycją a co realnym obiektem ale całość wygląda dobrze. Studio Barrandov jak zwykle pokazuje swoją dobrą stronę.
Co mi się nie podobało, programowo muszę trochę ponarzekać. Muzyka, niby Klausa Badelta ale jakoś nie poraża. Projekty plastyczne czynił Patrick Tatopoulos, czyli nędza bez oryginalności. Typowy nudny wyrobnik. Wystarczy wspomnieć jego mierne kreacje do Pitch Black, Godzille Emericha, czy ufoki z Dnia Niepodległości.
Film spodoba się wszystkim miłośnikom Warhammera. W zasadzie gdyby zmienić nazwy i dodać jedną czy dwie lokacje z pruskim murem w tle to byłby to wypisz wymaluj, Stary Świat. Nawet z tego tylko względu warto tę produkcje polecić. Szczerze mówiąc to życzyłbym sobie więcej takich realizacji. Na razie nic nie wiadomo o polskiej dystrybucji.
Labels: fantasy, film, R.E.H., solomone kane
wtorek, 11 maja 2010
Stefana Niehuesa, znamy między innymi z rewelacyjnego tutka z orkiem, pierwszy link działa, niestety to co było w częściach na forum wyleciało w kosmos.
Tym razem Stefan proponuje fajny gadżet. Czasem przy rzeźbieniu ludka potrzebny jest element karbowanej rury. Zazwyczaj używa się gitarowych strun, lecz wiadomo, to twarde sukinkoty, poza tym ciężko dobrać odpowiednią grubość a na koniec dogiąć tak by pasowało do figurki. Maszynka do rurek, jego pomysłu wybawi nas z wszelkich kłopotów i zaoszczędzi czas potrzebny na wyprawę do sklepu muzycznego.
Labels: efekty modelarskie
Niejaka Maddie Chambers pasjonatka lalek i miłośniczka Hobbitów. Połączyła obie pasje tworząc niesamowitą makietę norki Bilba. Mistrzostwo świata detalu. Link do bloga.
Labels: dziwadło, efekty modelarskie
poniedziałek, 10 maja 2010
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych i charakterystycznych ilustratorów powieści Howarda. Twórca malarskiej wersji Conana, Dilvisha oraz innych heroicznych postaci. Autor komiksów i niezliczonych okładek książek fantasy. Warto wspomnieć o jego wpływie na sztukę animacji gdy razem z Bakshim pracowali nad Lodem i Ogniem. Ostatnie lata zmagał się z chorobą która powoli odbierała mu sprawność. Od dawna już nie malował. Frazetta dożył sędziwych 82 lat. Link do wiki.
Labels: frank frazetta
piątek, 7 maja 2010
Od 12 lutego wraz z kumplami z szacownego bractwa Adeptus Geriatricus prowadziliśmy kampanie w Warhammera 40.000. Staraliśmy się grać w miarę regularnie i nie opuszczać terminów bitew. Bez zbędnego przedłużania 17 kwietnia doszło do spektakularnego zakończenia kampanii podczas wielkiej apokalipsy.
W kampanii brało udział osiem armii. Dwie eldarskie, Ultramarines, Crimson Fists, gwardyjska, Space Wolves, chaosowy Emperor's Children, Squats oraz jako przeszkadzajka tyranidzi.
Każdy z dowodzących miał do zdobycia pewne strategiczne cele. Wypełnione misje pozwalały na wprowadzenie konkretnych assetów do apokaliptycznego finału. Grając Squatami zdobyłem granat vortexowy, lecz tracąc kontrolę nad fabryką i wielkim działem, pozbawiłem się potężnego artyleryjskiego wsparcia.
Jak wiadomo granie w ludki wiąże się z ogólnie pojętą logistyką, potrzeba miejsca i makiet i terenów. O ile rozgrywka jeden na jeden w zaciszu domowych pieleszy jest jak najbardziej wykonalna, o tyle spotkanie ośmiu armii na raz może być już pewnym kłopotem. Pomijam brak zaplecza w postaci proporcjonalnej do tej klasy bitwy, terenów.
Wyjściem stało się powołanie do życia klubu. W doborowym towarzystwie prace i granie dzieliśmy sprawiedliwie, gdy cześć budowała twierdzę pozostali mogli spokojnie rozegrać swoje kampanijne bitwy. Wspólna praca dla Większego Dobra, ku chwale Imperatora, dla Przodków i Potomnych, dla Najwyższej Przyjemności czy tylko dla biomasy, niepotrzebne skreślić, pozwoliło nam wprowadzić hobby na wyższy, jeśli nie na najwyższy poziom. Ostanie trzy miesiące udowodniły, że można z zaangażowaniem i konsekwencją dociągnąć coś do końca. Gratuluję wszystkim wytrwałości i życzę sobie i klubowiczom następnych równie udanych projektów.
Suche fakty: w finale apokalipsy udział wzięły połączone siły xenos, eldarskie armie Alaitoc i Ulthwe wspierane przez Squaty. Cytadeli broniły jednostki Gwardii Imperialnej wraz z przedstawicielami trzech zakonów space marines, Crimson Fist, Ultramarines oraz Space Wolves. Na bitwie pojawiły się dwa eldarskie tytany, pięć super ciężkich czołgów, dwa samoloty, oraz trzy gargantuiczne bestie tyranidów. W sumie na stole pojawiło się 31500 pkt! Pełne listy jednostek podłącze po policzeniu. Na koniec garść fotek.
Labels: Adeptus Geriatricus, apokalipsa, Wh40k
czwartek, 29 kwietnia 2010
Pamiętacie wpis sprzed lat, w który objawiłem światu tajemnice G.H.Wellsa? Tak, ten o Little Wars. Dziś ujawniam inną wstydliwą prawdę!
Wszyscy doskonale znamy zasługi Grand Moff Tarkina. Ten doskonały dowódca imperialny, prywatnie występujący pod mianem, Petera Cushinga z lubością oddawał się oldskoolowemu wargamingowi autorstwa G.H.Wellsa.
Teraz jeśli ktoś wam zarzuci, infantylizm zabaw żołnierzykami, zawsze będziecie mogli zwalić na Wielkiego Moffa. Filmik ukazuje go podczas malowania kolejnych jednostek armii.
Labels: wargaming
wtorek, 27 kwietnia 2010
Salute, najwiekszy niezależny europejski konwent ludkowy, odbył się w ostatni weekend. Włoski serwis Gioconomicon publikuje garść fotek.
Następne fotki z Salute.
Labels: konwenty
poniedziałek, 26 kwietnia 2010
BolS zebrali krążące od paru dni kontrolowane i nie kontrolowane przecieki dotyczące zapowiadanej na połowę wakacji, ósmej edycji Warhammera Fantasy Battle`a. Po odsianiu plotek, list życzeń i bzdur, wyklarowało się co następuje: link
Moim marzeniem byłoby odpalenie Warhammera FB na silniku WotR`a, dynamiczne granie na duuuże punkty, miooodzio!
wtorek, 20 kwietnia 2010
Przy okazji premiery polskiej edycji Savage Worlds, rewelacyjnego systemu RPG, wydanego przez Gramela w dystrybucji Kuźni Gier powstał poświęcony tej grze portal społecznościowy Zdziczej!
Jako że w sieci rzeczy podobne są ze sobą połączone dwa kliki dalej, na blogu Unhallowed.pl natrafiłem na porażającą wieść głoszącą o reedycji Space: 1889 jako świata do Savage Worlds.
Labels: RPG, Savage Worlds, Steampunk
poniedziałek, 19 kwietnia 2010
Nowa edycja Warhammera Fantasy Battle`a zawita w połowie wakacji. Zmiany w mechanice gry maja być rewolucyjne. Plotki mówią o przełożeniu fazy magii przed ruch oraz że zabici w szarży zdążą odpowiedzieć nim się ich usunie.
Firma dla podgrzania nastrojów popusciła do sieci filmik. Ma być epicko! Link do filmiku