piątek, 25 września 2015

Błądząc po mojej wsi trafiłem do kiosku, bez większego skupienia przeglądałem okładki nowych pism, o dziwo był jeszcze jeden Pixel, poza tym nic ciekawego. Tocząc się do wyjścia wpadłem na pudło z jakimiś wyprzedażowymi starymi gazetami. Ponad ocean śmiecia wybijał się nagłówek Piratów z Karaibów pt "Zbuduje se (kolosalnom) Czarnom Perłe" by Disney... Wyciągnąłem ciut by zobaczyć co tam pod folijką się skrywa. Dostrzegłem trzy szpulki nici, robiących za potężne okrętowe liny. Dobra- myślę sobie - biorę! Dobrane grubości i wielkość szpulek były akceptowalne w cenie... 10pln, taką cenę rzuciła pani zza lady. Ciągnę za opakowanie, ale coś oporne idzie i ciężkie jakieś takie... w końcu wydobyłem i oczom nie wierzę co skrywało się głębiej... by nikt mi skarbu piratów nie porwał, rzuciłem się do kasy zapłacić. Torbę z zawartością wepchnąłem pod pachę i biegiem do domu zrobić un-foliing (no bo boxa nie było). Oto co znajdowało się w opakowaniu... przypominam jeszcze raz cenę, 10pln...

Tzw cover...

...wspominane liny (nitki)...

...bloczki i kołki, jak widać sporo...

...inne bloczki czy coś tam z morskiego osprzętu...

...10 cebrzyków...

... rączki do nich czy inne okucia, fototrawione, dwie blaszki...

... cięty laserem fornir...

...worek beczek, dwa rodzaje, rewelacyjne do normalnych ludków, (już je widzę jako znaczniki do Umbry!) i jeszcze dwie kotwice, ale to nie koniec...

... bo oto wyłania się pirat we własnej osobie... ale wypas, zaglądam do gazetki a tam...

... złamany patyczek z balsy, lub jakiegoś podobnego lekkiego drewna oraz...

... hektar płóciennych żagli!!

Sama gazetka okazała się był obszernym fragmentem instrukcji składania, z masą modelarskich sztuczek oraz paroma strona piracko karaibskiego fluffu z fotosami scen których nie kojarzę z filmów. Na koniec spis treści, ciekawie zapowiadają się numery zawierające lawety i działa! Coś czuję, że trzeba będzie poszukać po kioskach podobnych kartonów bo na www Hachette seria jest już niedostępna...

wtorek, 22 września 2015

Rzecz niby prosta, cyknąć fotkę. Zielone licho widać się uwzięło, od paru dni co bym nie robił i jak nie ustawiał lampy i aparat, fotki wychodzą mi jakieś dziwne, nieostre... może kot zwalił aparat i się nie przyznał, nie wiem... Po serii sesji pod różnymi lampami, dziś wytargałem doniczkę i ludki na balkon. Naturalne światło chyba odrobinę pomogło... Ostatnio fatalnie się czuję, źle sypiam, nic mi się nie klei, do tego ostatni dzień lata... ech.
  Gobliny do Umbra Turris, prezentują się wyśmienicie. Rzeźba jest świetna, detale rewelacyjne. Oldskool w najlepszych wydaniu, przerysowanie wysmakowane. Do tego tanie a od paru dni dostępne w większości sklepów z ludkami.
Tych dwóch kermitów, to zalążek mojej Anarchistycznej bandy do UT.
Chojrak z dzidą i tarczą to Zbrojny, zabijaka i twardziel jakich mało! Niech was nie zmylą pozory i mikra postura! Zdolność rasowa miejskich goblinów żywotność w połączeniu z profesją wyszkolenie i ekwipunkiem (ciężki hełm, kolczuga, tarcza drewniana i włócznia) plus na deser leczący eliksir czyni go niezłym draniem.
Gość w hełmie, a w zasadzie garnku zdobytym na jakieś jędzowatej babie, równie skuteczny co pokraczny, to Łowca Czarownic. Podobnie jak kolega, jest miejskim goblinem, żywotność do tego wyposażonym w ciężki hełm /garnek, nóż i truciznę. Myślę poradzi sobie podczas polowania.

Malowanie tradycyjne. Jedyną ciekawostką jest posypka na podstawkach. To miks kawy i herbaty z torebki. Te tajemne ingredienty zaiwaniłem z kuchni po śniadaniu, wysuszyłem i zmieszałem. Stosowałem je już z powodzeniem na japońskich rowerach, bardzo fajnie się klei na wikol i świetnie wygląda udając naturalną ziemię.

 

blogger templates | Make Money Online