Nie przepadam za twórczością Ścibora jego ulepce nie przekonują mnie swoją formą, to co robi ręcznie nie na maszynach jest prze-fatalne. Jednego jednak nie można ich autorowi odmówić, pomysłowości. Slayer na wakacjach jest doskonałym, charakterystycznym wręcz przykładem sporych braków warsztatowych Ścibora. Rzeźba jest karykaturalna, widać że lepiona na tempo. Zero anatomii, detal okrutnie słaby, jaki detal? zero detalu! Lecz mimo to ludek broni się. Pocieszny, lekko zblazowany zabójca trolli leniwie pomyka po akwenie, bezpiecznie siedząc wewnątrz pompowanej zabawki. Po prostu luźny
gość na wakacjach.
E, bez przesady z tym przefatalne, Scibor ma jakis tam, swoj wlasny, styl. Jego figurki albo sie lubi albo nie, zdan posrednich nie znam. Osobiscie... hmmm.. uwazam je za takie sobie, facet lepiej by sie chyba realizowal w miniaturkach historycznych...ale ten slayer jest niezly:) Mi sie ten "rekin" podoba:)
OdpowiedzUsuńTo co robi z ręki jest dramatyczne, ratują go odciskane rzeczy. Opanowal maszyne i moze robic cuda. Krasnale z linni "kozackiej" są koszmarne. Historyczne rzeczy ktore robil w 1:35 to byly bardziej konwersje i skladaki z bitsow niz lepione rzeczy. Slayer mi sie podoba ze wzgledu na oryginalnosc. Cenie takie rzeczy, gdzie jakosc nie jest najwazniejsza, a liczy sie pomysl. Idać tym torem, podobaja mi sie, przez innych uznawane za beznadziejne, figurki Zombie Smith z linii Quar...
OdpowiedzUsuńA dajmy na to; taki król na niedźwiadku?
OdpowiedzUsuńZ tego co kojarze slayer jest dość stary, co byłoby uzasadnieniem dla słabej rzeźby. Dla porównania; wakacyjny ork prezentuje się [moim skromnym zdaniem] znacznie lepiej
http://www.sciborminiatures.com/en_,shop.php?art=924#i/lato_2009/big/ork_summer01.jpg