Gadalem z przyjacielem. Zainspirował mnie do napisania tego wydumanego posta. Obserwując światek RPG`owy dostrzegam, że wielu młodych graczy przy tworzeniu swoich niesamowitych herosów do gier ma kompleks niższości, wobec tych pięknie brzmiących germańskich imion. Jasne ze słowotwór nazwy 'słowanie' wywodzi się ze 'slave' toć to niewolnicy, mięcho do podbojów. Więc od razu dostajemy psycho-doła.
Czemu, zapytuje, podchodzimy do naszych własnych imion bez zrozumienia. Zdają się być wyszargane i nic nie znaczące. Zaraz, zaraz, chwila moment, gdy jednak zagłębimy się w temat może się okazać, że po przetłumaczeniu zwykły Wojciech staje się po chwili namysłu Warhackiem. Sławomir potężnym Glorybrightem, a cieć Władysław spod budki z piwem objawi się nam nagle jako Masterfame. Czy mamy powody do wstydu? Pozdrawiam wszystkich gorąco Breakpeace Neckscutter.